Przy bazylice na Świętym Krzyżu stanął sześciometrowy krzyż morowy tzw. karawaka, upamiętniający ofiary epidemii koronawirusa.
Krzyż morowy, nazywany karawaką, zawitał najpierw do katedry kieleckiej, gdzie Mszę św. celebrował bp Jan Piotrowski. Następnie krzyż został przetransportowany w asyście wojskowej do sanktuarium relikwii Krzyża św. na Łysej Górze i umieszczony obok starożytnego opactwa. Tutaj liturgii przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz. Koncelebrowali superior wspólnoty Oblatów Maryi Niepokalanej o. Marian Puchała OMI oraz kapłani z dekanatu. We wspólnej modlitwie wzięli udział parlamentarzyści, wojewoda świętokrzyski Zbigniew Koniusz - główny inicjator postawienia krzyża, samorządowcy, przedstawiciele służb mundurowych oraz licznie zgromadzeni wierni.
Bp Nitkiewicz zachęcał w homilii do pokładania ufności w Bogu, zaznaczając, że nie stoi to w sprzeczności z nauką, która jest pomocna, chociażby w walce z pandemią. Mówiąc o przesłaniu Bożej miłości płynącym z Chrystusowego krzyża, przypomniał, że województwo świętokrzyskie wzięło od niego swoją nazwę i ma go w swoim herbie. Stąd inicjatywa wzniesienia krzyża morowego obok sanktuarium, gdzie czczone są relikwii krzyża, na którym umarł Chrystus, jest jak najbardziej uzasadniona. Wspomniał jednocześnie, że kult krzyża pozostaje dla wielu osób niezrozumiały.
- Obecne czasy wyraźnie nie sprzyjają wierze w Boga. Coraz trudniej jest odróżnić dobro od zła. Kto dzisiaj wierzy w piekło, bierze na serio perspektywę potępienia, czy w ogóle życia wiecznego? Więc i krzyż bywa nie po drodze. Każdy pretekst jest dobry, żeby był on jak najmniej widoczny. Tyle że kiedy wykreśla się Boga, to jakby gasiło się światło. A w ciemnościach trudno czuć się dobrze. One ograniczają, zaś snop sztucznego światła nie zastąpi tego prawdziwego. "Ja jestem światłością świata" – przypomina Chrystus – "kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia". Z kolei ciemności są rajem dla tych, którzy mają złe intencje. Gdy przestaje istnieć Bóg, obumiera także człowiek. Dlatego jak mówi Flannery O’Connor, "do głuchego trzeba krzyczeć, a temu, kto jest prawie ślepy, należy pokazywać wielkie i szokujące obrazy". Spójrzmy na krzyż! Będzie to dla nas umocnieniem wiary oraz przesłaniem ratującym przed zatraceniem i prowadzącym do zbawienia – powiedział biskup.
Na koniec Mszy św. o. Marian Puchała OMI odczytał okolicznościowy list premiera Mateusza Morawieckiego. Dalsza część uroczystości odbyła się przed sanktuarium, gdzie umieszczono krzyż. Po poświęceniu go przez bp. Krzysztofa Nitkiewicza został wmurowany akt erekcyjny i wygłoszono okolicznościowe przemówienia.
- Krzyże morowe były stawiane od niepamiętnych czasów jako prośba i wotum dziękczynne w kryzysowych sytuacjach. My jesteśmy w trakcie pandemii i robimy wszystko, co w naszej mocy, aby jak najszybciej się skończyła. Z pomocą Opatrzności Bożej nasze prośby niewątpliwie zostaną wysłuchane i wzmocnią walkę z przeciwnościami losu – powiedział wojewoda Zbigniew Koniusz.
Krzyż został wykonany z profili stalowych wypełnionych onyksem. Ma wysokość 6 metrów i waży około 1500 kg. Jego dłuższe ramię poprzeczne mierzy 2,70 m, krótsze - niemal półtora metra. U podstawy krzyża zamontowano tablicę pamiątkową, widnieje na niej napis: "Na pamiątkę światowej pandemii choroby COVID-19. W świecie zmarło z tego powodu 5 mln ludzi, w Polsce 76 tys. Dziękujemy, Boże, za opiekę nad naszą Ojczyzną w trudnym czasie pandemii, za miliony ocalonych oraz godną śmierć tych, których pokonał wirus".