Dyngus, czyli zwyczaj polewania się wodą, zanika. W miastach nie spotyka się już młodzieńców uganiających się z wiadrami za pannami. Na wioskach jest podobnie.
Nazwa dyngus pochodzi prawdopodobnie z języka niemieckiego. Sam zaś zwyczaj polegał na wzajemnym oblewaniu się wodą, co pozwalało zmyć zimowe brudy, także usunąć choroby, wszelkie zło, a później i grzechy. Ponieważ obiektem takiego prysznica były zazwyczaj młode dziewczyny, wiązało się to również z kultem płodności.
- Na wsiach do polewania wykorzystywano cebrzyki z wodą, zaś w miastach czy szlacheckich dworach dla tradycji i szczęśliwej wróżby skrapiano panny perfumami z gustownych flakoników. W świąteczny poniedziałek wielu gospodarzy wychodziło na pola, skrapiając ziemię święconą wodą, aby dobrze rodziła - wyjaśnia Marzena Kościółek-Tofil z Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli.
Pracownicy muzeum od wielu przybliżają nam tradycje i wierzenia związane także z Wielkanocą.
- Okazuje się, iż wodą oblewano się nie tylko w poniedziałek. Już w czwartek, na pamiątkę ostatniej wieczerzy, albo w piątek o świcie, należało dla zdrowia obmyć się w żywej wodzie źródła czy strumienia, ewentualnie w studziennej, przyniesionej w cebrzyku, do którego wrzucano na szczęście pieniążek - dodaje pani Marzena.