Starania o wpisanie flisactwa na listę UNESCO trwają już siedem lat. A zaczęło się od wpisu na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa na Zamku Królewskim w Warszawie.
Potem w Ulanowie flisacy zrobili kolejny krok. Zorganizowali bowiem międzynarodową konferencję z udziałem między innymi ministra kultury, władz samorządowych oraz członków międzynarodowego stowarzyszenia flisaków reprezentujących Łotwę, Austrię, Niemcy, Czechy, no i oczywiście Polskę. Później dołączyła jeszcze Hiszpania. Jednogłośnie podjęto wówczas decyzje, że to Polska właśnie będzie liderem tej grupy.
- Flisactwo w krajach aplikujących na światową listę ma dużo podobieństw, jednak w każdym kraju są też różnice na przykład w sposobie budowy tratwy. Uważamy jednak, że tratwa budowana przez flisaków z Bractwa Flisackiego pw. św. Barbary w Ulanowie jest najpiękniejsza w Europie. Na potrzeby UNESCO niezbędne było zrobienie filmu, który przedstawia flisactwo w każdym kraju, oraz przekazanie odpowiednich zdjęć. Zwieńczeniem naszych prac było podpisanie przez wiceministra Jarosława Sellina wniosku o wpis, który trafił do międzynarodowej komisji UNESCO - powiedział Kamil Chmielowski, cechmistrz Bractwa Flisackiego pw. Świętej Barbary w Ulanowie.
Wniosek dotyczy ściśle określonych tradycji flisackich i ich nieodłącznego elementu, jakim jest tradycyjna tratwa flisacka oraz wszystkiego, co z nią związane.
W Polsce flisactwo ma długą i bogatą tradycję, zwłaszcza na Podkarpaciu. Kultywowaną jest ona obecnie m.in. przez flisaków z Ulanowa, skupionych w Bractwie Flisackim pw. św. Barbary.
- Ulanów, leżący u ujścia Tanwi do Sanu, był od XVI wieku znaczącym ośrodkiem flisackim. To tam naprawiano i budowano tratwy, szkolono flisaków, którzy potem prowadzili spławy Sanem, Wieprzem, Bugiem, Narwią i Wisłą do Torunia, Grudziądza i Gdańska. Z Ulanowa do Gdańska spławiano przede wszystkim drewno, nieco rzadziej zboże. Przed każdą wyprawą w Ulanowie budowano tratwy, które do ujścia Sanu do Wisły płynęły jednym pasem; potem łączyły się w cztery. Po zakończonym transporcie z Gdańska do Ulanowa flisacy wracali pieszo. Jednak po powrocie do rodzinnego miasta nie od razu mogli spotkać się z bliskimi; czekała ich jeszcze dwutygodniowa kwarantanna - przypomina pan Kamil.