W stalowowolskim muzeum odbyła się prezentacja obrazu Stefana Norblina, zakupionego dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Portret „Maxa Makowskiego”, uznawany przez lata za zaginiony, trafił do kolekcji Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli, od kilku lat gromadzącego prace Stefana Norblina.
Prezentacja zakupionego dzieła, skłoniła muzealników do zorganizowania wystawy poświęconej tylko portretom, które wyszły spod pędzla, niezwykle popularnego przed wojną, a później niesłusznie zapomnianego artysty.
- Postanowiliśmy udostępnić część prac Norblina z naszych zbiorów, tworzących tzw. kolekcję amerykańską. Większość z nich powstała bowiem w ostatnich latach życia malarza, które wraz z rodziną spędził w Stanach Zjednoczonych. Ekspozycję wzbogaciliśmy ponadto kilkoma obrazami z wcześniejszych okresów twórczości - wyjaśnia Marek Wiatrowicz z Działu Edukacji i Marketingu.
- Pretekstem był zakup jedynego, znanego obrazu Stefana Norblina namalowanego w czasie pobytu w Iraku, do którego wraz z żoną Leną Żelichowską, znaną aktorką kinową, trafił w efekcie wojennej tułaczki. Po opuszczeniu Polski, przez Rumunię, Turcję, Irak dotarli do Indii, skąd po przyjściu na świat ich jedynego syna Andrzeja Piotra wyjechali do Stanów Zjednoczonych, gdzie ostatecznie zamieszkali nieopodal San Francisco.
Na ekspozycji można zobaczyć 17 portretów osób znanych, ale także czekających jeszcze na identyfikację. Część sportretowanych została właściwie rozpoznana dzięki starannym badaniom oraz wnikliwości stalowowolskich muzealników.
- Norblin wciąż nas zaskakuje, w tym także nowymi odkryciami - mówi Marek Wiatrowicz. - Tak jak to miało stało się w przypadku portretu „Maxa Makowskiego”.
Obraz, namalowany w czasie pobytu Norblinów w Bagdadzie, gdzie dotarli w 1940 r., powstał na zamówienie portretowanego.
Max Makowski, majętny lekarz bagdadzkiego dworu, uhonorowany tytułem paszy, stał się dla nich prawdziwym aniołem opatrznościowym. Dzięki jego protekcji artysta otrzymał zamówienie na portrety członków brytyjskiego korpusu dyplomatycznego oraz królewskiej rodziny Haszymidów.
Dowodem wdzięczności malarza dla dobroczyńcy jest odręczna dedykacja widniejąca na licu portretu, w której Norblin napisał: „Kochanemu Dr. Maxowi, naszemu najmilszemu opiekunowi w dowód wdzięczności S. Norblin. Bagdad 1941”.
W ubiegłym roku właściciel portretu „Maxa Makowskiego” przekazał go do Muzeum Regionalnego w formie depozytu z propozycją zakupu. Dzięki pieniądzom pochodzącym z programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pn. „Kolekcje Muzealne” transakcja mogła być sfinalizowana i obraz stał się własnością stalowowolskiej instytucji.
Fragment ekspozycji Marta Woynarowska /Foto Gość
Stefan Norblin, właściwie Juliusz Stefan Norblin de la Gourdaine, potomek słynnego Jana Piotra Norblina, francuskiego malarza działającego w Polsce w okresie stanisławowskim, urodził się w 1892 r.
W dwudziestoleciu międzywojennym był znanym, cenionym i bardzo popularnym twórcą. Zajmował się malarstwem, tworząc głównie portrety osób z grand monde, jak polityków, wojskowych, ludzi teatru i filmu, ale także przemysłowców, których stać było na konterfekt autorstwa Norblina.
Chętnie zajmował się również projektowaniem scenografii i kostiumów teatralnych, architekturą wnętrz, afiszy, parał się ilustracją książkową, a nawet grafiką reklamową. Jego twórczość bliska była modnemu wówczas stylowi art déco.
Po wybuchu II wojny światowej podczas tułaczki zarabiał malowaniem portretów. Prawdziwe wyzwanie artystyczne nieoczekiwanie otworzyło się przed nim w Indiach, gdzie wykonał wielkie dekoracje ścienne i obrazy w pałacach Morvi w stanie Gudźarat, Patnie w stanie Bihar oraz Umaid Bhawan w Dźodophur. Zwłaszcza w tym ostatnim Norblin stworzył swoje prawdziwe opus magnum.
W 1946 r. zdecydowali się wraz z żoną w trosce o zdrowie małego synka wyjechać do USA. Malarz zmarł tragicznie w 1952 r. Lena Żelichowska dołączyła do niego sześć lat później.
W 2012 r. ich prochy zostały sprowadzone do Polski i spoczęły w rodzinnym grobowcu Norblinów na Starych Powązkach w Warszawie.
Twórczość Stefana Norblina została na nowo odkryta przed kilkoma laty, głównie dzięki stalowowolskiemu muzeum, do czego zachęcił go ówczesny prezydent miasta Andrzej Szlęzak.
W 2011 r. została zorganizowana, pierwsza po kilkudziesięciu latach, wystawa dzieł Stefana Norblina, w wernisażu której uczestniczyli Andrew Norblin, syn artysty, Gadź Singhdźi II Sahib Bahadur, indyjski maharadża pałacu w Jodhpur, ambasador Indii w Polsce, a także minister kultury Bogdan Zdrojewski.
Muzeum Regionalne tworzy kolekcję dzieł artysty, prowadzi także stałe badania nad jego twórczością, poszukując zaginionych dzieł.