Ze Stalowej Woli do Sandomierza wyruszyło około 140 osób, w tym połowa uczestników to były kobiety.
- Ekstremalna Droga Krzyżowa to nowa forma duchowości. Polega na przejściu ponad 40 kilometrów w nocy, w milczeniu z rozważaniami stacji Drogi Krzyżowej.
Poprzez wymagającą formułę daje okazję do zmierzenia się z trudami i własnymi słabościami, a przez to - do głębokiego przeżycia duchowego i spotkania z Bogiem - powiedział jej organizator Piotr Butryn ze Stalowej Woli.
Pan Piotr pierwszy raz o Ekstremalnej Drodze Krzyżowej usłyszał na Youtube od ks. Jacka Stryczka. Postanowił, że najpierw spróbuje sam przejść ze Stalowej Woli do Sandomierza. - Nie zabrałem ze sobą nic: ani portfela, ani telefonu, ani jedzenia, ani picia. Pod koniec trasy byłem tak wyczerpany, że miałem ochotę poprosić kogoś na rynku w Sandomierzu o szklankę wody. Wtedy zrozumiałem, że EDK to jest coś. Wiedziałem, że chcę spróbować iść w nocy - wspomina.
Trzy lata temu pan Piotr poszedł z żoną na pierwszą EDK z Niska do Leżajska. Rok temu również. - W tym roku po raz pierwszy zdecydowaliśmy: przygotujemy EDK ze Stalowej Woli do Sandomierza. Pojechaliśmy na szkolenie Liderów Rejonów do Krakowa i tam dostaliśmy komplet informacji. W międzyczasie okazało się, że spodziewamy się trzeciego dziecka. Żona więc zajęła się sprawami administracyjnymi: opis trasy, promocja, a ja - terenowymi: przejście trasy, weryfikacja odcinków, wgranie śladu GPS do systemu. Tydzień temu nasi dobrzy znajomi z Lublina Kasia i Marcin specjalnie poświęcili weekend, żeby przejść i ostatecznie zweryfikować naszą trasę. Pomogli nam też harcerze - dodaje Piotr Butryn.
I Ekstremalna Droga rozpoczęła się Eucharystią w parafii św. Jana Pawła II (parafia akademicka) w Stalowej Woli. Potem pątnicy ruszyli w trasę, zatrzymując się na poszczególnych stacjach między innymi w Rozwadowie, Obojni, Kotowej Woli, Kępiu Zaleszańskim, Orliskach, Sokolnikach i Trześni. Mordercza trasa zakończy się Mszą św. w bazylice katedralnej w Sandomierzu.