- Fotografii nauczyli mnie malarze, to oni pokazali mi grę światła i tajemnice kompozycji, a moja świadomość fotografa rosła z kilometrami naświetlonej taśmy i hektolitrami przerobionej chemii – mówi Andrzej Łada, ostrowiecki artysta fotograf.
Fotograf z poprzedniej epoki
Plener pośród pól Andrzej Łada Fotografia to nie jedyna pasja pana Andrzeja, kolejnymi są myślistwo, podróże, przyroda i rodzinne miasto Ostrowiec. - Jako myśliwy coraz częściej idę w teren bez broni, za to z aparatem. Zamiast pociągnąć za spust strzelby, wolę nacisnąć spust migawki. Obecnie przygotowuję album „Tropem wspomnień”, który będzie światłem malowaną opowieścią o myśliwskiej przyjaźni i pięknie przyrody, która nas otacza. Oprócz zdjęć z plenerów w lesie czy na łowisku znajdą się tam zdjęcia pokazujące ludzi, którzy kochają myślistwo, przyrodę i wkładają dużo serca w jej ochronę - wyjaśnia fotograf.
Jednym z jego najbardziej osobistych albumów jest „Nad Kamienną” pokazujący niezwykłość miejscowej świętokrzyskiej rzeki.
- To rzeka mojego dzieciństwa, którą przemierzyłem od źródeł do ujścia kilkanaście razy w różnych porach roku. Patrzyłem na jej wodę, brzeg, otoczenie. Pamiętam wiele zdjęć, które wykonywałem stojąc w wodzie. Przy jednym takim wiszącym mostku z bali rzeka była płytka, wyłaniał się żółty piasek, wszedłem i zrobiłem piękne zdjęcie. Kamienna wygląda na nim jak żółta rzeka znad Babilonu czy Chin - wspomina.
Jak opowiada najbardziej lubi fotografować miejsca, które dobrze zna, bo wtedy wie jak one wyglądają w świetle letniego lub jesiennego słońca. - Jednym z takich zdjęć jest zdjęcie ostrowieckiego kościoła św. Michała, zrobione tuż po burzy, gdy w pięknym świetle bryła budynku odbiła się w utworzonej na drodze tafli wody - dodaje.
Pytany o ulubione zdjęcia lub takie Top 5 najlepszych fotografii mówi, że trudno takie wybrać, bo każde zdjęcie ma swoją historię powstania, okoliczności czy związane jest z konkretnym wydarzeniem.
- Kilka lat temu robiłem zdjęcia do albumu, latając motolotnią. Na wysokości około 2, 5 tys. metrów było przeraźliwie zimno. Przelatywaliśmy z kolegą w okolicach Rudy Kościelnej, gdy w pewnym momencie wśród słonecznych promieni ukazała się przepiękna scena. Pośród chmur ukazały się kominy cementowni Ożarów. Zrobiłem zdjęcie, które zdobyło w jednym z konkursów drugie miejsce w świecie - opowiada.
Jak podkreśla, jest fotografem z poprzedniej epoki, wychowanym na kliszy celuloidowej i technice analogowej. - Samo przeżycie wywołania zdjęcia jest niesamowite, daje dużo satysfakcji, bo jesteśmy jego autorem i twórcą od początku do końca. Dziś przy elektronice nie przykładamy wartości do fotografii jako sztuki, nie myślimy nad kadrem, kompozycją czy światłem, bo wszystko można poprawić w komputerze. Dla mnie fotografia jest także bezcennym dokumentem mijającego czasu. Któż z nas nie lubi oglądać fotografii sprzed lat? Dzięki starym fotografiom możemy poznać jak wyglądali nasi przodkowie czy miasto. Nie wiemy jaką będą miały trwałość współczesne zdjęcia, a poza tym obecnie prawie nie utrwalamy zdjęć na papierze, ufając jakże zawodnym nośnikom elektronicznym - dodaje pan Andrzej i przyznaje, że fotografia przedłuża nasze życie, wspomnienia i chwile, które zatrzymane są na zdjęciu.