Wszystko zaczęło się od pewnego ślusarskiego czeladnika, który zaprzedał duszę diabłu w zamian za pomoc w skonstruowaniu niezwykłej kłódki.
Nikt nie był w stanie jej otworzyć. Ale cena była najwyższa z możliwych – ślusarz zapłacił własną duszą. Pień, który opasywała metalowa obręcz, zamknięta kłódką nieszczęsnego czeladnika, ustawiono w centrum Wiednia, a ku przestrodze adeptów ślusarskiej sztuki nakazano, by po przyjeździe do miasta wbijali oni weń gwóźdź – na pamiątkę swego kolegi po fachu. Tak w ciągu wieków pień okrył się żelazną powłoką. Kiedy w lipcu 1914 r. wybuchła wojna, Austro-Węgry oraz Niemcy liczyły na szybkie i łatwe zwycięstwo nad państwami Trójporozumienia. Tymczasem ich rachuby okazały się płonne i zamiast łatwych zwycięstw przyszło toczyć ciężkie, pozycyjne walki, okupione życiem setek tysięcy żołnierzy i jeszcze większą liczbą ciężko rannych, często na zawsze okaleczonych. Wówczas w prasie wiedeńskiej pojawił się pomysł niecodziennego wsparcia walczącej armii. Idea była prosta. Chodziło o wyrzeźbienie drewnianej figury rycerza, w którą można byłoby wbijać okolicznościowe ćwieki, z których dochód przeznaczony byłby na wojsko. Austriacka społeczność podchwyciła pomysł, a jego efekt można oglądać do dzisiaj w Wiedniu jako „Stock im Eisen” (rycerz w żelazie).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.