Najnowocześniejszy na Podkarpaciu zakład przetwarzania odpadów otwarto w Stalowej Woli.
Zakład Mechaniczno - Biologicznego Przetwarzania Odpadów Komunalnych otwarto w zaledwie rok po rozpoczęciu prac budowlanych. Składa się z trzech modułów: sortowni, kompostowni i fermentora. Zakład, dzięki zastosowaniu supernowoczesnych technologii, z posegregowanych śmieci produkuje nawet energię cieplną i elektryczną.
- W jaki sposób? Fermentując odpady organiczne. Taka substancja, po dodaniu bakterii, zacznie produkować gaz. A gaz w generatorze przerabia się na energię cieplną i prąd elektryczny. Jeśli za prąd trzeba byłoby, na przykład, zapłacić 100 zł, to dzięki produkcji energii z odpadów wydamy tylko 53 zł. Instalacja jest droga, ale już na siebie zarabia - tłumaczy Janusz Siek, kierownik zakładu.
W zakładzie, który docelowo zatrudni 70 osób a jego roczna moc przerobowa wyniesie 60 tys. ton odpadów, nie tylko się je segreguje do specjalnych pojemników, ale dodatkowo, z tych nie posegregowanych udaje się jeszcze wykorzystać około 30 proc. do dalszego przetworzenia. - Linię sortowniczą można bowiem błyskawicznie ustawić tak, że odpady pójdą do powtórnego przeglądu. Pod okiem ludzi i maszyn. Na składowisko odpadów trafi zaledwie kilkanaście procent z ogółu przyjętych śmieci - dodaje kierownik.
Sortownia odpadów
Rocznie przerobi ok. 60 tys. ton
Andrzej Capiga /Foto Gość
Do Stalowej Woli trafią także odpady z kilkunastu sąsiednich gmin, czyli z obszaru zamieszkałego przez ponad 200 tys. osób. Dzięki nowoczesnym technologiom będzie można wyraźnie spowolnić tempo zapełniania niecek na składowisku odpadów.
- Obecnie kończymy zapełniać drugą nieckę, a mamy przygotowaną trzecią. Przy skutecznym sposobie segregowania odpadów przez mieszkańców, a potem u nas w zakładzie i przy użyciu kompaktora, trzecia niecka posłuży nam co najmniej 15 lat - uspokaja Anna Pasztaleniec, prezes Miejskiego Zakładu Komunalnego.Budowa Zakładu Mechaniczno - Biologicznego Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Stalowej Woli kosztowała sporo, bo prawie 107 mln zł, z czego ponad 57 mln zł to dofinansowanie z Unii Europejskiej.
- Rozważaliśmy piętnaście wariantów budowy i funkcjonowania zakładu. Wybraliśmy ten z najniższymi kosztami, bo zapewniał najniższą ceną za przetworzenie jednej tony odpadów. A za przecież płacą mieszkańcy. Drugim bardzo ważnym powodem takiego wyboru był fakt, że rynek odpadów jest rynkiem konkurencyjnym: jeśli będziemy tanio przerabiać, to inni przywiozą nam odpady, będziemy drodzy - zakład będzie stał pusty - przekonuje Anna Pasztaleniec.
Zakład XXI wieku
Wygląda jak miasteczko kosmitów
Andrzej Capiga /Foto Gość
Choć przetarg na budowę zakładu wygrała specjalistyczna firma z Krakowa, to wiele podstawowych prac wykonały lokalne przedsiębiorstwa. - Szacujemy, że przy około 80 proc. inwestycji uczestniczyli miejscowi podwykonawcy - dodaje Mariusz Piasecki, dyrektor ds. rozwoju w Miejskim Zakładzie Komunalnym, jeden pomysłodawców budowy zakładu.