O duchowości współczesnego kapłana, o wyzwaniach w codziennej pracy i o oczekiwaniach wiernych wobec księży opowiada ks. Stanisław Bar, diecezjalny ojciec duchowny kapłanów.
Ks. Tomasz Lis: W ostatnim czasie bardzo często pada pytanie, jaki powinien być współczesny kapłan.
Ks. Stanisław Bar: Odpowiedzi na to pytanie trzeba szukać w momencie narodzin kapłaństwa. Bo ono nie zostało wymyślone przez ludzi, ale ustanowione przez Chrystusa, który powiedział apostołom: "To czyńcie na moją pamiątkę". Dlatego rysy kapłaństwa to rysy Chrystusa i dlatego najważniejszym zadaniem księdza wypełniającego swoje powołanie jest upodabnianie się do Chrystusa. I dlatego pierwszą cechą kapłana ma być ta, że ma być przede wszystkim człowiekiem wiary, bez niej nie zrealizuje dobrze swojego powołania. To ona staje u podstaw duchowości kapłańskiej.
Jaka ta kapłańska duchowość ma być w obecnych warunkach?
O kapłańskiej duchowości mówił papież Benedykt XVI podczas podróży do Polski, podczas spotkania w archikatedrze warszawskiej. Podkreślał wtedy, że kapłan nie może być parafialnym managerem, organizatorem akcji czy politycznym liderem. Od księdza ludzie oczekują, aby był przewodnikiem wiary, i ta cecha wypływa właśnie z istoty kapłaństwa, którą jest posłanie do niesienia Dobrej Nowiny. Kolejnym elementem duchowości kapłańskiej jest modlitwa, która ma być źródłem jego duchowej mocy. Ksiądz upodabniający się do Chrystusa to człowiek modlitwy, bo i sam Chrystus bardzo często i długo się modlił. Modlitwa także ma nas upodabniać do Chrystusa. Modlitwa nie tylko ta, którą sprawujemy niejako z urzędu - Msza św., sakramenty, ale także ta osobista, prywatna, ta intymna rozmowa z Bogiem.
Czy taki ksiądz nie jest zbyt daleki od rzeczywistego świata?
Nie. Właśnie taki kapłan jest potrzebny, także i współczesnemu światu. Dziś nie można być skutecznym świadkiem Chrystusa, głosicielem Jego Ewangelii, gdy nie jest się do Niego podobnym. Dziś ksiądz idący do szkoły na katechezę, do młodych na spotkania duszpasterskie i do wszelkiej innej posługi musi być świadomy, kim jest i co ma do zaoferowania światu. Oczywiście, że może spotkać się z odrzuceniem, ze wzgardą czy nawet wrogością, ale świadomość, Kogo niosę światu, i że to właśnie On mnie posyła, nie pozwoli mu na rezygnację, załamanie, porzucenie swojej misji. Tak było przez wieki w historii Kościoła, tak jest i teraz. Chrystus i Jego kapłaństwo wlane w konkretnych ludzi było i nadal jest znakiem sprzeciwu. Nie możemy zapominać, że jest także znakiem świadectwa obecności Boga pośród swojego ludu. Kapłan nie może za cenę upodobnienia do świata zagubić podobieństwa do Chrystusa.
Czy dziś można mówić o kryzysie wizerunku kapłana?
Nie są to dla nas łatwe chwile, gdy tyle negatywnych słów pada w kierunku księży i ich posługi. I tutaj przypominają mi się słowa papieża Benedykta, który wzywał nas do tego, by nie zatracić smaku soli ani blasku światła, które w nas jest, a którego źródłem jest sam Bóg. Dziś, jak zawsze, potrzeba kapłanów pełnych wiary, świadomych swojej misji, kapłanów, którzy z nadzieją i miłością będą służyć drugiemu człowiekowi. W tym względzie nic się nie zmienia od wieków.