Oficerowie Piłsudskiego

ks. Tomasz Lis ks. Tomasz Lis

publikacja 05.12.2017 18:23

Ponad sto lat temu w Jakubowicach pod Sandomierzem komendant 1 Pułku Piechoty Legionów nadał pierwsze nominacje oficerskie.

Oficerowie Piłsudskiego Oficerowie legionowi przed dworem w Konarach Archium Marek Lis

W przypadającą dziś 150. rocznicę urodzin Józefa Piłsudskiego warto przypomnieć jego związki z sandomierską ziemią. To właśnie w bitwie pod Konarami swój samodzielny chrzest bojowy przechodziły oddziały legionowe, zaś podczas postoju sztabu w Jakubowicach, niedaleko Sandomierza, komendant Józef Piłsudski nadał pierwsze od czasów powstania styczniowego nominacje oficerskie.

Pierwszy szlak bojowy

Ziemia Sandomierska była pierwszym sprawdzianem bojowym dla powstałych Legionów Polskich. Tu odbyły się pierwsze szarże ułanów Bieliny i tu pochowano poległych żołnierzy.

- Jak doskonale wiemy, powstała w Krakowie z ochotników działających w Galicji Polskich Drużyn Strzeleckich i Związku Strzeleckiego Pierwsza Kompania Kadrowa już 12 sierpnia 1914 r. wkroczyła do Kielc i mimo zwycięskiej potyczki z Rosjanami wycofała się ze względów taktycznych. Nie trwało to długo, bo już 22 sierpnia legioniści wkroczyli na nowo do miasta, pozostając w nim na dłużej. Mimo że byli jeszcze w szeregach armii austriackiej, to identyfikowani byli jako polskie wojsko. Dzięki temu w ich szeregi wstępowało dużo więcej ochotników. Z tym pobytem związany jest epizod złożenia przysięgi wojskowej, jeszcze na wierność Austrii, bo taki był warunek tworzenia legionów, jako autonomicznej grypy wojska pod komendą Piłsudskiego, ale jednak w ramach armii austriackiej - wyjaśnia Marek Lis, historyk.

W tym czasie legiony liczyły już niemal 3 tys. żołnierzy. Piłsudski zdawał sobie doskonale sprawę z niedostatecznego wyszkolenia i wyposażenia swojego wojska, dlatego zachowywał się bardzo zachowawczo i nie narażał oddziałów na niepotrzebne starcia z wrogiem. Podczas trwającej wojny, wraz z rozpoczęciem operacji warszawsko-dęblińskiej, legiony były obecne już na froncie, ale stanowiły swego rodzaju linię zabezpieczenia wojsk austriackich.

- W pierwszych dniach października oddziały legionowe przemierzały nasze okolice. Marsz odbywał się na linii: Sulisławie, Byszów, Klimontów, Lipnik i Pielaszów. Zachowały się wspomnienia Melanii Gorajowej o pobycie legionistów w jej domu na kwaterze, gdzie jeszcze żył dziadek, dawny powstaniec. To bardzo wzruszające wspomnienia - dodaje M. Lis.

Obok oddziałów piechoty w naszym rejonie działali także z dużym powodzeniem ułani Władysława Prażmowskiego „Bieliny”. Wykonywali oni już samodzielne zadania przed frontem posuwających się naprzód oddziałów. Stoczyli zwycięską potyczkę ze szwadronem kawalerii rosyjskiej w Ruszczy oraz walczyli w Koprzywnicy. Warto dodać, że z podsandomierskich Rożek pochodziła żona „Bieliny”. 6 października 1914 r. przed rodzinnym dworkiem, gdzie na ganku stali „Bielina” z żoną i synkiem ułani urządzili małą defiladę. Po krótkim postoju ułani dołączyli do stacjonującego w Jakubowicach 1 Pułku Piechoty. - Nastroje wśród żołnierzy były na ogół optymistyczne, choć ciągłe marsze nużyły szczególnie młodych rekrutów - podkreśla Marek Lis.

Oficerskie szlify

To właśnie w Jakubowicach od 3 do 13 października 1914 r. w budynku szkoły mieściła się kwatera główna sztabu 1 Pułku Piechoty Legionów. W jednym z pomieszczeń zamieszkał Józef Piłsudski. Komendant 9 października wydał rozkaz nadający jego podkomendnym stopnie oficerskie.

- Przyjmuje się, że był to pierwszy od czasów powstania styczniowego polski akt nominacyjny w regularnym wojsku polskim. Do tej pory legioniści mieli dowódców, określanych „kompanijny” czy „batalionowy”, nie nazywano ich tradycyjnymi stopniami oficerskimi. Od chwili nominacji żołnierzami dowodzili porucznicy czy kapitanowie, rósł więc szacunek podległego do dowódcy. Te stopnie miały być nagrodą i wyrazem uznania dla wyróżniających się dowódców. Miało to znaczenie dla tworzenia kadr przyszłego Wojska Polskiego - wyjaśnił Marek Lis.

Rozkaz nominacyjny z 9 października wymieniał 137 nazwisk wraz z otrzymanymi stopniami i podziałem na poszczególne oddziały. Wśród nich było jedenastu legionistów ze sztabu, dziesięciu z kawalerii, po czterech z oddziałów technicznych i pomocniczego oraz stu ośmiu z batalionów piechoty. Z Jakubowic legioniści wyruszyli w kierunku Dęblina, walczyli w bitwie pod Laskami i tam poniesli spore straty. Wraz z całą armią nastąpił odwrót do Galicji. Sam przemarsz legionów był bardzo ważny nie tylko z punktu widzenia militarnego, ale przede wszystkim z patriotycznego. Polacy nareszcie mogli zaciągać się w szeregi swojej formacji.

- Dziś mało się o tym mówi, ale z tym naszym patriotyzmem po latach niewoli nie było aż tak kolorowo. Nie wszędzie witano legiony z otwartymi rękami, nie w każdym dworze mogli znaleźć przyjazną atmosferę. Trzeba pamiętać, że to na armię rosyjską mówiono tutaj nasi, bo w niej walczyli siłą brani tutejsi rekruci. Ponad to wycofujące się poprzednio wojska austro-węgierskie zrabowały z tych terenów, co się tylko dało. Dlatego początkowo z rezerwą podchodzono do piłsudczyków - podkreśla historyk.

Najsłynniejszą bitwą stoczoną przez Pierwszą Brygadę Legionów w naszym rejonie była ta, która rozegrała się pod Konarami koło Klimontowa. Legioniści byli już liczącą blisko 5,5 tys. żołnierzy jednostką. Dysponowali artylerią, karabinami maszynowymi i całym zapleczem logistycznym i zaopatrzeniowym. - Po sukcesach pod Konarami odnieśli kolejne zwycięstwa pod Bidzinami, Ożarowem czy Lisowem. Słynne pozostało także zdobycie Reduty Tarłowskiej, po której wyparto Rosjan za Wisłę - podsumowuje Marek Lis.

Niewątpliwie powstanie Legionów, ich przemarsz i działania wyzwoleńcze sprawiły, że w prowadzonej wojnie Polscy zobaczyli nadzieję, na powrót do niepodległości i odzyskanie wolnego kraju.