Afryka uczy dystansu do życia, do naszych problemów i codzienności. Ludzie, do których jeździmy, mimo biedy są uśmiechnięci i szczęśliwi – opowiada Anna Chałupczak- -Winiarska, ostrowiecka dermatolog i misyjny lekarz.
W gabinecie lekarskim nie brak pamiątek po misyjnych wyprawach.
ks. Tomasz Lis /Foto Gość
Panią doktor spotykam w jej ostrowieckim gabinecie. Jak to do lekarza, trudno się umówić, bo ciągle sporo pacjentów. Jednak dopisuje mi szczęście i siadamy w gabinecie, gdzie oprócz medycznego wystroju są i akcenty misyjne. – Wiele osób pyta mnie, dlaczego wyjeżdżam do Afryki, dlaczego misje... To coś jest tam gdzieś głęboko w sercu i raz zasiane nieustannie powraca – opowiada pani Anna.
Od pożegnania do powitania
Pierwszy afrykański impuls poczuła po obejrzeniu filmu „Pożegnanie z Afryką”. – To było jeszcze na studiach. Urzekła mnie przyroda i piękne krajobrazy. Wtedy pomyślałam, jak dobrze byłoby zobaczyć to z bliska, na wyciągnięcie ręki, a nie tak turystycznie, na bezpieczny dystans. To marzenie może było wtedy chwilowe, ale jak się okazuje, małe ziarno zasiane w sercu powoli kiełkuje – opowiada. Po skończonych studiach i zdaniu z wyróżnieniem specjalizacji rozpoczęła pracę w ostrowieckim szpitalu na oddziale dermatologii. Któregoś dnia całkiem przypadkiem natrafiła w gazecie korporacyjnej na artykuł pt. „Dentysta w Afryce”.
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.