O pamięci mieszkańców Klimontowa na temat losu żydowskich mieszkańców miasteczka mówi Andrzej Nowak-Arczewski, reportażysta, autor kilku książek, laureat Ogólnopolskiego Konkursu na Reportaż im. Zbyszka Nosala.
▲ Autor podczas promocji książki w sandomierskim zamku.
Marta Woynarowska /Foto Gość
Marta Woynarowska: Pańskie książki mocno uwierają czytelnika, można wręcz stwierdzić, że bolą.
Andrzej Nowak-Arczewski: Podejmując tematy regionu świętokrzyskiego, pragnę przenieść je na forum ogólnopolskie, zainteresować nimi mieszkańca Warszawy, Krakowa, Gdańska. Dlatego wybieram wątki dramatyczne, niekiedy drastyczne, które przyciągną czytelników z innych regionów Polski. Poruszam zatem w książkach naszą skomplikowaną historię XX w., która stanowi tło losów mieszkańców Świętokrzyskiego. Szczególnie interesują mnie zachowania w sytuacjach ekstremalnych. Również w najnowszej książce „Zmiłuj się nad nami” starałem się ukazać postawy ludzi w drastycznych sytuacjach, do jakich dochodziło w czasie II wojny światowej i tuż po niej. Klimontów wydawał mi się szczególnie interesujący, gdyż zdecydowana większość mieszkańców, bez mała 80 proc., była pochodzenia żydowskiego. Po 1945 r. przestano o nich mówić. Starałem się zatem odkryć zapomniane, zepchnięte gdzieś daleko warstwy pamięci wśród obecnie żyjących mieszkańców Klimontowa.
Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.