Dbają o ciało i ducha

ks. Tomasz Lis ks. Tomasz Lis

publikacja 11.02.2017 09:43

Codziennie niosą ulgę, pomoc i wsparcie przebywającym w sandomierskim szpitalu pacjentom.

Dbają o ciało i ducha Personel medyczny w sandomierskiej lecznicy ks. Tomasz Lis /Foto Gość

– Pracuję bardzo wiele lat w służbie ochrony zdrowia i wiem, że nie jest łatwo wyjść naprzeciw oczekiwaniom pacjentów. Musimy mieć jednak świadomość, że zrobiliśmy w polskiej służbie zdrowia ogromny przeskok technologiczny – wyjaśnia Janusz Sikorski, dyrektor sandomierskiego szpitala.

Wskazując na miejscową lecznicę, podkreśla, że jest to placówka kompleksowa, czyli niosąca szeroką pomoc medyczną. – Jesteśmy szpitalem specjalistycznym, mającym 24 oddziały. Od noworodków i dziecięcego po oddział paliatywny. Niesiemy pomoc medyczną na oddziałach zabiegowych, rehabilitacyjnym i psychiatrycznym. Pracuje tutaj duży zespół specjalistów z wielu dziedzin medycznych oraz szeroki personel pielęgniarski. Dokładamy starań, aby także dysponować nowoczesnym sprzętem, by pomoc medyczna była jak najlepsza i efektywna – podkreśla dyrektor.

Pośród personelu po szpitalnych korytarzach codziennie wędruje od sali do sali kapelan, ks. Tadeusz. To taki pielęgniarz dusz.

Dbają o ciało i ducha   Kapelan ks. Tadeusz Pawłowski SAC, podczas posługi chorym ks. Tomasz Lis /Foto Gość – Chorzy nie potrzebują jakichś wywodów o chorobach czy cierpieniu. Chcą, aby razem z nimi pobyć, posiedzieć, porozmawiać o zwykłych rzeczach i nie użalać się nad nimi – podkreśla ks. Tadeusz Pawłowski. – Chorzy, widząc mnie przechodzącego, często sami proszą o spowiedź. Z innymi trzeba dłużej porozmawiać, aby nie raz po latach zaufali miłosierdziu Bożemu – dodaje.

Mimo wielu lat pracy w szpitalu cierpienie to dla niego wciąż nieodkryta tajemnica. – Na oddziale paliatywnym często duchową opieką trzeba otoczyć nie tylko chorego, ale także i rodzinę, która cierpi wraz z nim i przygotować ich na moment śmierci bliskiej osoby – dodaje kapelan. – Praca na tym oddziale nie jest łatwa. Myślę, że najważniejszym naszym zadaniem jest być obok chorego, przynieść ulgę obolałemu ciału, być z nim szczerym i nieść mu normalność. Gdy ktoś zbliża się do momentu agonii, zawsze staramy się zapalić przy nim świecę. Obserwujemy, jak w takich momentach jej blask potężnieje, płomień staje się bardzo intensywny, jakby oświetlał drogę przejścia chorego do domu Ojca. Ten blask świecy bardzo uspokaja i daje nadzieję – dodaje Agnieszka Sojda, pielęgniarka.

Szczególnymi pacjentami szpitalnych oddziałów są dzieci. – Pierwszym zadaniem, jakie staje przed lekarzem pediatrą, to wzbudzić zaufanie dziecka. Nasi mali pacjenci są bardzo szczerzy i mówią to, co czują. Dlatego jeśli ktoś nie wzbudza ich zaufania, płaczą, nie pozwalają się badać, boją się. Jeśli zaś polubią lekarza, leczenie jest dużo łatwiejsze – podkreśla dr Jan Józefczuk, ordynator sandomierskiego oddziału dziecięcego.

Doktor podkreśla, że współcześnie dzieci nadal dość często chorują, jednak przebieg chorób dziecięcych jest dużo łagodniejszy niż przed laty. – Kiedyś codziennością oddziałów dziecięcych były zgony małych pacjentów, dziś na szczęście leczenie dzieci jest dużo łatwiejsze i skuteczniejsze – dodaje. Podkreśla także potrzebę szczepień ochronnych, które w wielu przypadkach nie tylko chronią zdrowie dzieci, ale nawet ratują im życie. – Szczepienia to błogosławieństwo naszych czasów. Dzięki szczepionkom zapomnieliśmy o takich chorobach jak: choroba Heinego-Medina (Polio), tężec, krztusiec i wiele innych. Ci, co mówią, że szczepionki to przeżytek, wyrządzają krzywdę samym dzieciom – podkreśla dr J. Józefczuk. Ostrzega także przez zgubnym leczeniem w oparciu o porady Internetowe. – Gdy dziecko choruje, nie szukajmy porad w sieci, ale skonsultujmy się z lekarzem. Zaufajmy fachowej poradzie lekarza i jego diagnozie, a nie opiniom wyczytanym w Internecie – apeluje sandomierski pediatra.