Miał mało czasu. tylko tyle, ile pali się mała świeca, by udowodnić, że godzien jest zwać się rzeźbiarzem.
Krucyfiks z domu Doroty Kozioł
Piotr Duma
Trudny egzamin musiał przejść Michał Kubicki, by wykazać się rzeźbiarskim kunsztem przed swym mistrzem. A uczył się w dość niecodziennym miejscu – w klasztorze w Jerozolimie. Trafił tam podczas jednej ze swych licznych pątniczych wędrówek. „Pielgrzym” nie był bowiem z tych, co siedzą na miejscu. Wciąż coś go ciągnęło w obce strony, a szczególnie tam, gdzie były stare sanktuaria. Niedoszły mnich Michał Kubicki urodził się w Siedleszczanach, wiosce należącej do parafii Miechocin (obecnie osiedle Tarnobrzega). Przyszedł na świat 10 lat przed wybuchem powstania styczniowego. – Podstawy pisania i czytania poznał w tzw. szkole zimowej, w której uczył pan Róg – opowiada Sławomir Stępak, historyk, regionalista, pracownik tarnobrzeskiej Delegatury Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu, autor artykułów o „Pielgrzymie”. – Kiedy ukończył 18 lat, postanowił wstąpić do zakonu bernardynów. Tu niestety młody Michał zderzył się z rzeczywistością, która dla przyszłego rzeźbiarza okazała się zbyt trudna. Po nieudanej próbie zostania zakonnikiem powrócił do rodzinnych Siedleszczan, ale jak się okazało, nie na długo. Zakosztował bowiem w pielgrzymkach do znanych miejsc świętych. Niestrudzony pątnik I tak zaczęła się pielgrzymia epopeja Kubickiego.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.