Nigdy nie mamy siebie dość

ks. Tomasz Lis

publikacja 12.02.2016 09:05

- Miłość dojrzałych ludzi jest jak wspaniale smakujący dojrzały owoc. Ma swój smak, daje poczucie spełnienia i bezpieczeństwa. Mimo wielu obowiązków kradniemy chwile by wybrać się na randkę i pobyć razem – opowiada pani Danuta.

Danuta i Jerzy Łatkowie Danuta i Jerzy Łatkowie
O dojrzałej miłości opowiadają małżonkowie z Sandomierza
ks. Tomasz Lis /Foto Gość

Jak mówią nie są z pokolenia walentnkowiczów. Ich miłość z młodzieńczego pączka rozwinęła się we wspaniale smakujący dojrzały owoc dzięki wspólnemu stawianiu czoła trudnościom i pełnemu zawierzeniu Jezusowi.

- Nasza miłość nigdy nie była według stylu walentynek. Ta moda dotarła do nas, gdy byliśmy w liceum. Próbowaliśmy wejść w to, ale jakoś było takie nie dla nas, takie sztuczne, wręcz udawane. Nie mniej tego dnia robimy sobie drobne prezenty, i to nie tylko dla siebie, jako małżonkowie, ale także dla dzieci, bo przecież wzajemnie bardzo się kochamy – mówi pani Danusia z Sandomierza. Jak twierdzi jej mąż Jerzy tajemnica ich trwałej i pięknej miłości zaczęła się od wspólnego spędzania czasu i długich, długich rozmów, niemal o wszystkim. – Od początku dużo rozmawialiśmy. Chodziliśmy na długie spacery i rozmawialiśmy o wielu, naprawdę wielu, sprawach. Czy padało, czy nie, czy był skwar czy zachmurzone niebo spacer był pewnym narzeczeńskim i później małżeńskim obowiązkiem. Teraz może trochę mniej, ale staramy się nadal spędzać jak najwięcej czasu razem. Nam nigdy nie brakuje tematów do rozmów – dodaje pan Jerzy.  

Patrząc na ponad dwie dekady swojego małżeństwa oboje twierdzą, że nie zawsze było łatwo i kolorowo, jednak nigdy nie poddawali się, a gdy było najciężej, modlili się jeszcze bardziej za siebie nawzajem. – Dzisiaj bardzo wielu małżonków zapomina o wadze i doniosłości słów przysięgi małżeńskiej. Wypowiadamy wtedy bardzo ważne słowa, że biorę sobie ciebie taką, jaka jesteś, takiego, jaki jesteś. Biorę na piękne chwile, ale i na te trudne, oraz podkreślamy, że nie opuścimy tej osoby aż do końca. To nie są puste słowa. Druga ważna rzecz, to moc Chrystusa, który działa w sakramencie małżeństwa. My od początku zaprosiliśmy do naszej miłości Jezusa, aby On był w naszym małżeństwie, aby był z nami w każdej chwili. I ta Jego obecność daje moc przetrwać najtrudniejsze chwile – dodaje pani Danuta. – My nigdy nie poddawaliśmy się. Dziś często małżonkowie, gdy pojawiają się trudności czy problemy w małżeństwie, nie szukają sposobów ich pokonania, nie podejmują wysiłku, aby je rozwiązać, tylko od razu decydują, że nie będą już razem. Między nami nigdy tak nie było, że trudności rodziły w nas agresję wobec siebie. Nie budziły one poczucia bezsilności, szukania winy w drugim, lecz jeszcze bardziej angażowały nas do troski o siebie i wzajemnej modlitwy. Pamiętam jak na początku naszego małżeństwa długi czas byłem bezrobotny, byłem zrozpaczony i bezradny, ale nigdy nie odczuwałem jakiś pretensji ze strony żony. Myślę, że właśnie wtedy Danusia była jeszcze bliżej mnie, by mnie wspierać – dodaje pan Jerzy.  

Sami zauważają, że wraz z wiekiem dojrzewa także przeżywanie wzajemnej miłości. – Jak każde młode małżeństwo uczyliśmy się bycia razem. Dziś nasza miłość jest jak wspaniale smakujący dojrzały owoc. Często mimo wielu obowiązków kradniemy codzienny czas, aby wybrać się na randkę, na kawę, do kina, na spacer. Jest to wspaniałe, polecam – podkreśla pani Danuta. – Ja dodam, że miłość zmienia się razem z nami, jest ona dojrzała, odpowiedzialna, ale nie powiem, że nie ma w niej i czasem odrobiny szaleństwa. Staramy się bardzo radośnie przeżywać nasze małżeństwo i nie tracić poczucia bycia zawsze dla siebie – dodaje pan Jerzy.

Jako receptę na trudne małżeńskie dni podają jedną z najprostszych metod, którą sami wielokrotnie już wypróbowali. – Jest to modlitwa wspólna i modlitwa za siebie nawzajem. Gdy widzę, że Danusia jest zapracowana i zmęczona swoimi obowiązkami i problemami to jeszcze bardziej modlę się za nią i wiem, że ona robi to samo, gdy ja tego potrzebuję. Kiedyś ktoś mnie zapytał, jakich mam przyjaciół? Ja odpowiedziałem, że moim najlepszym i jedynym przyjacielem jest żona. Inni to koledzy, ale przyjacielem jest tylko żona – dodaje.

Takie podejście do miłości pozwoliło im szczęśliwe przeżyć 22 lata wspólnego życia. Nie poddając się trudnością planują kolejne lata wspaniałego małżeństwa, które jak mówią jest szczęśliwe dlatego, że zawarli je 13 dnia miesiąca.

Walentynkowy konkurs Gościa Niedzielnego - dowiedz się więcej