Pączkowanie na Tłusty Czwartek

ks. Tomasz Lis ks. Tomasz Lis

publikacja 23.02.2017 12:00

Tego dnia smakują jak nigdy indziej. Dlatego zjadamy ich minimum kilka a rekordziści nawet kilkadziesiąt. Polane lukrem lub posypane cukrem pudrem najczęściej w środku skrywają smaczne nadzienie w postaci marmolady, czekolady lub budyniu waniliowego. Gdzie tkwi tajemnica smacznego pączka?

Pączki na tłusty czwartek Pączki na tłusty czwartek
Piekarnia państwa Mączków w Dwikozach
ks. Tomasz Lis /Foto Gość

Już od godzin popołudniowych dnia poprzedzającego tłusty czwartek w wielu cukierniach i piekarniach praca idzie całą parą. Mobilizowane są wszystkie siły, aby na rano przygotować całą masę smacznych pączków, chrupiącego chrustu czy serowych oponek. Tak obchodzimy ostatnie dni karnawału, a szczególnie ten ostatni czwartek przed środą popielcową, zwany tłustym czwartkiem.

– Wszystkie ręce do pączków, to hasło od kilu lat przyświeca akcji pieczenia tego specjału przez naszą piekarnię – tłumaczy Jan Mączka, właściciel piekarni w Dwikozach. – Od środy wieczorem pracuje kilkanaście osób, aby przygotować na rano kilkanaście tysięcy pączków, smaczny chrust i pyszne oponki. Gdy ktoś pyta mnie o tajemnicę dobrego pączka, to zazwyczaj odpowiadam, że zna ją tylko moją żona. To ona dowodzi tego dnia w piekarni i ogarnia całe to zamieszanie – dodaje z uśmiechem.

Smażeniem pączków państwo Mączkowie zajmują się od 1984 r., kiedy to posiadali już swoją małą gastronomię i stamtąd wychodziły słynne „Pączki od Mączki”. W latach 90-tych kupili piekarnię od Gminnej Spółdzielni w Dwikozach i teraz to właśnie tam znajduje się pączkowe centrum.

– Smażenie dobrego pączka, jest sztuką, bo na każdym etapie jego produkcji można popełnić błąd, który może zepsuć smak i producent szybko straci dobrą markę, na którą trzeba naprawdę długo pracować – wyjaśnia pani Bogusława Mączka. – My smażymy pączki tradycyjną metodą, tak jak to robiły nasze babcie i mamy. I właśnie tajemnicą dobrego pączka jest wierność tej tradycji. Zaczyna się od dobrych produktów, bez których nie zrobi się odpowiedniego ciasta. Podstawa więc to dobra mąka tortowa, dużo jajek, drożdże, mleko i dobre nadzienie. W naszej piekarni zaczynamy od zrobienia dobrego zaczyny, czyli podmłodzia, w której skład wchodzą drożdże mąka i woda. Potem zaczyn dodajemy do wyrabianego ciasta dodając jajka, mleko, mąkę i aromat – wymienia. Kolejny ważny krok to wyrobienie ciasta. I choć w piekarni robią to maszyny to jednak pracownicy skrupulatnie kontrolują czy jest odpowiednie do dalszego wyrobu. Każdy pączek formowany jest tutaj ręcznie. Panie sprawnie wyrabiają zgrabne kule jednocześnie obiema rękami. Potem ciasto rośnie i trafia do wypieku.

– Tutaj trzeba dobrego oleju i odpowiedniej temperatury no i doświadczenia, by pączek był dobrze wypieczony. Trzeba uważać by w środku nie zostało surowe ciasto, bo wtedy będzie zakalec – podkreśla z uśmiechem pani Bogusława.

Dopiero dobrze wysmażone pączki nadziewane są przeróżnym nadzieniem. – Najchętniej kupowane są te z nadzieniem wieloowocowym, ale swoich zwolenników mają także te z nadzieniem różanym, waniliowym, czekoladowym czy o smaku adwokatu. Ostatni element to upiększenie pączka lukrem lub cukrem pudrem – dodaje.

Tuż obok patelni, gdzie smażą się pączki w tłuszczu skwierczy chrust i oponki. – Każdy z tych smakołyków ma swój przepis powstawania zależny od regionów polski. My do ciasta na oponki dodajemy biały twaróg, który nadaje mu specyficzny smak – dodaje B. Mączka.

Z samego rana tłustoczwartkowe smakołyki trafiają do sklepów i do indywidualnych dużych odbiorców.

– Jedni zamawiają pączki do porannej kawy, inni kupują je wracając do domu, jako smaczny deser po obiedzie. Faktem jest, że wrosły one w naszą tradycję, jak wigilijny karp. Dlatego tego dnia mamy dużo pracy, ale cieszy, gdy klienci są zadowoleni i najedzeni. Bo przed nami już niedługo długi post – dodaje z uśmiechem pan Jan Mączka.