O fascynacji socrealizmem, teatrze na sandomierskiej „targowicy” i wyborze kowalstwa, aby zostać plastykiem, z Piotrem Bednarskim, twórcą z Tarnobrzega, rozmawia Marta Woynarowska.
Artysta prowadzi m.in. arteterapię na Warsztatach Terapii Zajęciowej, działających przy parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnobrzegu
Marta Woynarowska /Foto Gość
Marta Woynarowska: Skąd zainteresowanie mrocznym czasem końca lat 40. i 50. u tak młodego człowieka jak Pan?
Piotr Bednarski: Wszystko chyba przez „Notatnik artystyczny” i nasz upadły – mam na myśli miejscowy – przemysł siarkowy.
Sztuka i kopalnie siarki – brzmi to bardzo enigmatycznie, nie mówiąc już o tym, że to dwa różne światy.
A jednak mają wspólny element. Jest nim moje zainteresowanie wczesnym PRL-em, a szczególnie sztuką spod znaku socrealizmu oraz ówczesnym wizerunkiem kobiet i modą. Z racji mojego – cóż tu ukrywać – młodego wieku PRL-u nie znam z autopsji. Wszyscy, którym przyszło wówczas żyć, mówili o tych czasach bardzo krytycznie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.