W czasie okupacji nazywano ją „Bożą przemytniczką”, potem przez dziesięciolecia pomagała wraz z Polonią potrzebującym w Ojczyźnie i na Ukrainie. Świętując 7 lutego jubileusz setnych urodzin, nie zamierza spocząć na laurach.
Pani Maria Mirecka-Loryś mimo wieku nadal planuje pomoc potrzebującym
ks. Tomasz Lis /Foto Gość
Tak naprawdę to nie wiadomo, od czego zaczynać rozmowę z osobą, której koleje życia pozwoliłby na napisanie dobrej powieści przygodowej lub ciekawego scenariusza do filmu typu „Czas honoru”. Można czuć podziw, gdy mówi nie tylko o tym, co było, ale roztacza szerokie plany działania dobroczynnego i konkretnej pomocy Polakom na Wschodzie. – Tam są moje korzenie, tam pracował brat kapłan, dlatego mam wobec tych Polaków nadal niespłacony dług wdzięczności – podkreśla Maria Mirecka-Loryś z Racławic.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.