Anna i Stanisław Turbakowie wzięli ślub 70 lat temu. Jako receptę na wspólne szczęście i trwałe małżeństwo wymieniają: wzajemną zgodę, umiejętność wybaczenia i zawierzenie Bogu.
Kilkupokoleniowa rodzina jubilatów
ks. Tomasz Lis /Foto Gość
Mimo upływu lat, państwo Anna i Stanisław dokładnie pamiętają młodzieńcze lata, dzień ślubu i kto błogosławił ich małżeństwo. – Moi rodzice powiedzieli, abym się ożenił w tej rodzinie, bo to dobrzy ludzie, więc zacząłem chodzić w kawalerkę. Nie trwało to długo i odbyło się wesele. Ślub dawał nam proboszcz ks. Wojciech Chorzępa – wspomina pan Stanisław. Jak opowiadają jubilaci, mimo ciężkich czasów, wesele było huczne.
– Do kościoła jechaliśmy przystrojoną furmanką. Tak samo inni goście, a jechali tak szybko, że jedna z furmanek się wywaliła. Na weselu była prawie cała wieś. W takim dużym przetaku było roznoszone ciasto drożdżowe. Na stołach były ser, chleb i inne domowe wyroby. Muzyka grała, a przez okna zaglądały ciekawskie dzieci – wspomina pani Anna.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.