Tam, gdzie jeziora wody

Marta Woynarowska

|

Sandomierski 36/2015

publikacja 03.09.2015 00:00

Tę książkę miała napisać jej matka. – Ale nie napisała. Dlatego ja spełniłam jej testament – mówi Dorota Kozioł.

Anna Grębowiec i Zofia Myszkowa w sadzie Anna Grębowiec i Zofia Myszkowa w sadzie
Archiwum Doroty Kozioł

Machów, podobnie jak Jeziórko, przeszły już do historii – tej pisanej, utrwalonej na zdjęciach, oraz wyrytej w pamięci ich mieszkańców, którzy stopniowo od- chodzą do swych niebieskich wiosek. – Prawdę powiedziawszy, to gdyby nie Piotr Duma, tej książki chyba by nie było – stwierdza Dorota Kozioł, machowianka z urodzenia, pisarka, malarka, wieloletnia redaktorka „Siarki”. – Owszem, snuła mi się po głowie myśl napisania czegoś takiego, ale brakowało impulsu lub kogoś, kto zwyczajnie zmusiłby mnie, bym zasiadła przy klawiaturze komputera. I znalazł się Piotr, który tak długo mnie męczył, aż uległam. – Uznałem, że skoro Jeziórko doczekało się książki autorstwa Władysława Dumy-Dominka, to Machów nie może być gorszy – zauważa Piotr Duma, historyk, regionalista. – Owszem, ukazał się 10 lat temu tom Tarnobrzeskich Zeszytów Historycznych zatytułowany „Machów, którego nie ma”, ale było to niewielkie wydawnictwo.

Kochany Machów

Dorota Kozioł czuła ciężar duchowego testamentu swojej mamy Marii Kozłowej, która przez wiele lat mówiła o zamiarze napisania książki o swojej rodzinnej wsi. Gromadziła materiały, skrzętnie przechowywane w teczkach z napisami „Machów”. Kiedy jednak jej córka otworzyła po latach owe teczki, okazało się, że tak naprawdę nie ma w nich zbyt wiele materiałów. Dlatego przystępując do pisania książki, zdała się na pamięć swoją oraz żyjących jeszcze mieszkańców wioski.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.