Kardynalskim śladem

Gość Sandomierski 34/2015

publikacja 20.08.2015 00:00

O misyjnym powołaniu i stawaniu się człowiekiem dla Afryki z ks. Pawłem Markiem, który wyjeżdża do Zambii, rozmawia ks. Tomasz Lis.

 Misjonarz krzyż misyjny otrzymał z rąk nuncjusza apostolskiego Misjonarz krzyż misyjny otrzymał z rąk nuncjusza apostolskiego
Archiwum prywatne

Ks. Tomasz Lis: Jak to jest, że w pewnym momencie kapłańskiej posługi pojawia się pomysł wyjazdu na misje?

Ks. Paweł Marek: Myśl o misjach przewijała się od dawna. W mojej rodzinnej parafii pracowali księża, którzy byli dla mnie inspiracją do refleksji i decyzji związanej z wyjazdem na misje. Niewątpliwie był to proboszcz ks. Wiesław Gucwa, a potem kilku kapłanów, którzy pracując w mojej parafii, decydowali się na wyjazd na misje. Ich zapał chyba przeszedł trochę i na mnie.

Czy każdy może jechać na misje?

To bardzo praktyczne pytanie. Myślę, że każdy, kto chce się dzielić swoją wiarą z innymi, już jest misjonarzem. Do krajów zaś misyjnych może jechać ten, kto odczuł takie pragnienie i jest do tego odpowiednio przygotowany. Misje to nie przygoda, misje to ciężka i niełatwa praca wymagająca stosownego przygotowania. Misjonarz to nie gawędziarz, ale przede wszystkim świadek Chrystusa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.