Cappuccini, czyli kapturowi

Andrzej Capiga

|

Gość Sandomierski 07/2015

publikacja 12.02.2015 00:00

Co ma wspólnego popularna kawa cappuccino z kapucynami? Skąd nazwa bracia mniejsi?

Klasztor braci mniejszych kapucynów został wybudowany w XVIII w. na przedmieściach miasteczka Rozwadów (teraz dzielnica Stalowej Woli), na niewielkim wzgórzu zwanym Jasną Górą, gdyż, jak mówi legenda, często widywano tam miłe światło. Fundatorem klasztoru był książę Jerzy Lubomirski. Obecnie klasztor jest nie tylko jedną z najstarszych w mieści budowli, ale przede wszystkim promieniującym na całą okolicę ośrodkiem religijnym, kulturalnym, a od niedawna nawet sportowym.

Mniejsi, czyli pokorni

Wprawdzie bracia kapucyni mniejsi są z powodu swojego charakterystycznego habitu dobrze rozpoznawalni, to już tylko nieliczni wiedzą, że wywodzą się od św. Franciszka z Asyżu. – Na początku XIII wieku św. Franciszek założył pierwszy zakon męski. Sto lat później z tego zakonu wyodrębniły się dwie gałęzie: franciszkanie konwentualni (czarny habit) i brązowi. Z brązowych z kolei, w latach 1517–1528, wydzielili się kapucyni. Podziały miały swoje źródło w różnym patrzeniu na sprawę ubóstwa. Kapucyni preferują styl toskański w budownictwie: małe kościółki z ołtarzami z drewna i kamienia, do których „doklejone” są niewielkie klasztory. Określenie kapucyni pochodzi od słowa cappuccini, inaczej kapturowi. Bracia noszą bowiem jednoczęściowy habit, do którego dołączony jest kaptur (cappuccio po włosku). Wszystko w jasnobrązowym kolorze. Stąd też wzięła się nazwa popularnej kawy. Mniejsi zaś oznacza prości, pokorni słudzy na wzór Chrystusa – tłumaczy br. Robert Krawiec. Do Polski kapucyni zostali sprowadzeni przez króla Jana III Sobieskiego w 1681 r. W prowincji krakowskiej klasztor w Rozwadowie (konsekrowany 1753 r.) jest jednym z trzech najstarszych (po Krakowie i Sędziszowie Małopolskim).

Drugi dom

Cechą charakterystyczną kapucynów jest to, że ich klasztory powstawały blisko siedzib zwykłych ludzi. Wierni się do nich garnęli, i tak jest nadal. W rozwadowskim działają aż 24 wspólnoty i grupy wiernych zrzeszające blisko 1,4 tys. osób, czyli prawie jedną trzecią parafian! Że wymienię tylko Wspólnotę Franciszkańską Tau, trzy schole, Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej „Leśne plemię”, Kawiarenkę „Przystań”, ścianę wspinaczkową „Aniołów Stróżów” czy Parafialny Klub Sportowy „San”. – Śpiewam w klasztornych scholach. Klasztor to jakby mój drugi dom. Nawet jeśli tam nie mieszkam, to dobrze się w nim czuję, spotykam tam dobrych i przyjaźnie nastawionych ludzi – mówi Krzysztof Dembowski. – Kocham tę małą klasztorną świątynię, starą i zabytkową, lubię się tu modlić, czuje się w niej niezwykłą atmosferę. Oni nazywają siebie braćmi i nas parafian też traktują bardzo ciepło, rodzinnie. Duch franciszkański sprawia, że są otwarci i niezwykle przystępni, idziemy do nich jak do kogoś bliskiego, do brata, ojca, który zawsze doradzi, pomoże, pocieszy… – dodaje Grażyna Lewandowska.

Więźniowie konfesjonału

O tym, że klasztor jak magnes przyciąga zarówno młodych, jak i starszych, decydują pracujący tutaj bracia. Obecnie jest ich 14, w tym 4 bez kapłańskich święceń (pełnią rolę ogrodnika, furtiana, zakrystiana i zaopatrzeniowca). – Cechuje nas wspólnotowość stołu, finansów, modlitwy, rekreacji i w ogóle życia, które wspólnie przeżywamy. Także posługa spowiedzi – najlepszym przykładem był św. ojciec Pio, który był wręcz więźniem konfesjonału – oraz głoszenie słowa Bożego, w tym też na misjach. Obecnie ponad 100 zakonników z naszej prowincji jest za granicą na misjach – informuje br. Robert. W 1973 r. rozwadowski klasztor otrzymał parafię. Przybyły zatem obowiązki duszpasterskie. Bracia mają więc nie tylko całodzienne dyżury spowiedzi w klasztorze, ale też wyjeżdżają z posługą do innych parafii. Pełnią także rolę spowiedników i rekolekcjonistów dla sióstr zakonnych w okolicznych klasztorach. Sprawują duchową opiekę nad licznymi parafialnymi grupami i wspólnotami. Dwóch braci uczy katechezy, a jeden zajmuje się postulatem, czyli kandydatami na braci – obecnie jest ich 12.

Zakonnym okiem

O. Dariusz Lachowicz OFM Cap, proboszcz i gwardian klasztoru w Stalowej Woli. – Nasza codzienność to życie we wspólnocie braterskiej, która jest dla nas miejscem odkrywania prawdy o sobie, drugim człowieku i miłości Boga względem nas. Każdego dnia potrzebujemy modlitwy, szczególnie modlitwy myślnej, aby odpowiadać na dane nam powołanie. Wybieramy dobrowolne ubóstwo, które jest dla nas sposobem naśladowania Chrystusa, dlatego posługujemy się skromnymi środkami materialnymi. Oddajemy się do dyspozycji Bogu, Kościołowi i przełożonym przez ślub posłuszeństwa, by ciągle szukać woli Tego, który nas powołał. Wybieramy miłość, która stawia na pierwszym miejscu Boga i wszystkich ludzi, dlatego pragniemy żyć w czystości i zażyłej relacji z Jezusem, Oblubieńcem Kościoła.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.