Miłość w Auschwitz

Marta Woynarowska

publikacja 15.01.2015 14:26

- Do obozu trafiali chłopcy i dziewczyny i naturalne było, że marzyli, pragnęli zaznać odrobiny szczęścia w tym ziemskim piekle, jakie zgotowali im Niemcy - mówił Piotr Duma.

Miłość w Auschwitz Gościem wernisażu był Mieczysław Szewc, były więzień obozu Marta Woynarowska /Foto Gość

– Cyla Cybulska i Jerzy Bielecki oraz Mala Zimetbaum i Edward Galiński stanowią swoiste symbole pięknej, romantycznej miłości, która zakwitła w fabryce śmierci – stwierdził prelegent.

Wykład Piotra Dumy „Miłość w KL Auschwitz” towarzyszył wernisażowi wystawy „Niemiecki nazistowski obóz śmierci Konzentrationslager Auschwitz”, prezentowanej w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. dr. Michała Marczaka w Tarnobrzegu, przygotowanej wspólnie z Tarnobrzeskim Domem Kultury oraz Państwowym Muzeum KL Auschwitz - Birkenau.  

Piotr Duma opowiedział tragiczne losy Mali i Edwarda, którzy 24 czerwca 1944 r. podjęli udaną ucieczkę z obozu. By kobieta mogła się uratować, z planów wspólnej ucieczki z Edwardem zrezygnował jego obozowy kolega Wiesław Kielar. Niestety szczęście sprzyjało im tylko przez krótki czas. Złapani na Słowacji, tuż za granicą, trafili ponownie do KL Auschwitz, gdzie czekała ich śmierć. Przebywając w bloku śmierci, porozumiewali się gwizdaniem, nuceniem ulubionej melodii. Umierając 22 sierpnia 1944 r., wykazali się niezwykłym męstwem. Edward, nie chcąc słyszeć wyroku i pragnąc odebrać hitlerowcom satysfakcję z egzekucji, przewrócił stołek na którym stał. Pętla zacisnęła się, lecz jeden z najbliżej stojących esesmanów zdołał go złapać za nogi. Ale zanim padł rozkaz powieszenia, zdołał wydać okrzyk „Niech żyje Po…”. Jego śmierć więźniowie uczcili zdjęciem czapek. Mala przed powieszeniem podcięła sobie żyły w zgięciu łokcia. Niemiec, który próbował zatamować krwotok, chcąc by dotrwała do końca i wysłuchała wyroku, otrzymał od niej siarczysty policzek skrwawioną dłonią. Za to hitlerowcy skopali kobietę do nieprzytomności. Jeszcze żywą postanowili spalić ją w krematorium. Różne są wersje jej ostatnich chwil. Ponoć esesman, który ją lubił, dobił ją strzałem, wedle innej – dał jej truciznę, jeszcze inna mówi, że Mala miała truciznę przy sobie i ją zażyła. – W Muzeum Auschwitz-Birkenau przechowywana jest bezcenna pamiątka ich miłości – dwa pukle włosów zawinięte w papier z napisaną ręką Edwarda informacją: „Mally Zimetbaum 19880, Edward Galiński 531” – mówił Piotr Duma. – Przekazał je przyjaciel Edwarda, Wiesław Kielar.

Zdecydowanie więcej szczęścia mieli Cyla i Jerzy. Bielecki, podobnie jak Edward Galiński, trafił 14 czerwca 1940 r. do Auschwitz w pierwszym transporcie 728 Polaków i otrzymał numer 243. W styczniu 1943 r. do obozu została przywieziona cała rodzina Cyli. Jeszcze tego samego dnia jej mama z młodszą siostrą zginęły w komorze gazowej. Z całej rodziny ocalała tylko ona – opowiadał Piotr Duma.

Miłość w Auschwitz   Wystawa pokazuje koszmar więźniów Marta Woynarowska Cyla trafiła do pracy przy cerowaniu worków w magazynie paszowym, tam ona i jej koleżanki poznały swoje sympatie. Cylę i Jerzego połączyła miłość od pierwszego wejrzenia. Żeby ratować ukochaną, która jako Żydówka nie miała szans na przetrwanie obozu, Jerzy zaplanował ucieczkę. W mundurze esesmana wyprowadził ukochaną „na przesłuchanie”. Było to 21 lipca 1944 r. Po kilkunastu dniach kluczenia, dzięki życzliwości różnych obcych ludzi, dotarli do Muniakowic. Niebawem jednak się rozstali. Jerzy poszedł do partyzantki, ona ukrywała się u jego rodziny. – Niestety jakieś niedomówienia albo czyjaś zła wola doprowadziła do rozstania zakochanych – mówił Piotr Duma. – Ona dowiedziała się, że Jerzy zginął, jemu zaś powiedziano, że Cyla wyjechała do Szwecji i tam zmarła. Nie przestali się jednak szukać. Któregoś dnia Polka pracująca u Cyli, która ostatecznie osiedliła się wraz z mężem w Stanach Zjednoczonych, słuchając wspomnień swej chlebodawczyni, przypomniała sobie program w telewizji, który jako żywo opowiadał jej historię. Przypomniała sobie nawet nazwisko bohatera występującego w nim – Jerzego Bieleckiego i że pracuje w Nowym Targu. Niebawem pan Jerzy odebrał telefon. W słuchawce panowała cisza, po chwili usłyszał ciche łkanie. Dwa razy powiedział „słucham”. Dopiero wtedy padło: „Juracku, to ja. To twoja Cylutka”. W kilka tygodni później, 8 czerwca 1983 r., Jerzy Bielecki stał na lotnisku z bukietem 39 róż, po jednej za każdy rok rozłąki.

Podczas wernisażu obecny był specjalny gość – Mieczysław Szewc, tarnobrzeżanin, który przeszedł przez KL Auschwitz, Buchenwald i Ravensbrück.  Podzielił się z publicznością, która szczelnie wypełniła salę odczytową MBP, swoimi uwagami i wspomnieniami o Jerzym Bieleckim. Wspólnie z nim uczestniczył w dorocznych spotkaniach byłych więźniów obozu.

Dyrektor biblioteki Stanisława Mazur oraz Piotr Duma zaprosili wszystkich obecnych na 27 stycznia na specjalny pokaz filmu dokumentalnego opowiadającego wojenne losy Mieczysława Szewca. Prezentacja odbędzie się dokładnie w 70. rocznicę wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau.