Gdzie szlachta szable ostrzyła

ks. Tomasz Lis

|

Gość Sandomierski 45/2014

publikacja 06.11.2014 00:15

Kolegiata opatowska. Mało który kościół może poszczycić się taką historią i takimi polichromiami. Waleczni rycerze i zwycięscy królowie dumnie spoglądają z barokowych malowideł. Ich zadaniem było patriotyczne wychowanie pokoleń.

Monumentalna świątynia z czasów średniowiecza Monumentalna świątynia z czasów średniowiecza
ks. Tomasz Lis /Foto Gość

Nie jest łatwo szybko ominąć opatowską kolegiatę. Nie tylko ze względu na często korkujący się węzeł komunikacyjny, położony niemalże u stóp świątyni, ale dlatego, że aż żal nie odwiedzić monumentalnego kościoła. – Każdego roku odwiedza nas wielu turystów chcących zobaczyć jedną z najstarszych polskich świątyń oraz poznać bogatą historię miasta, które leżąc na ważnym szlaku na Wschód, dzieliło zmienne losy Polski i regionu – podkreśla miejska przewodniczka.

Okno na Wschód

Pomimo wielu badań i analiz historycznych konia z rzędem temu, kto pokusi się dziś wskazać dokładny czas, fundatora i budowniczego średniowiecznej świątyni. Mimo że historia jej powstania ginie w mrokach dziejów, fundacja potężnego, jak na tamte czasy, kościoła wiązana jest bądź to z rycerzami, bądź z jednym ze zgromadzeń zakonnych. Jan Długosz w swoich dziełach wspomina, że u początku opatowskiej świątyni są zakony rycerskie, jednak nie do końca wiadomo, czy chodzi o templariuszy, czy joannitów. Pośród hipotez nie sposób ominąć i tej, która fundację kościoła przypisuje księciu Henrykowi Sandomierskiemu. Z zakonami rycerskimi spotkał się on podczas wyprawy krzyżowej do Ziemi Świętej. Po szczęśliwym powrocie miał wybudować dla jednego z nich kościół.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.