Szanse owocowego embarga

ks. Tomasz Lis

|

Gość Sandomierski 40/2014

publikacja 02.10.2014 00:00

Rolnictwo i rynek. Co trzecie polskie jabłko pochodzi z sandomierskich sadów. W tym roku sadownicy są zadowoleni z plonów, jednak rosyjskie sankcje załamały rynek eksportowy i spowodowały duże kłopoty ze zbytem. Cena skupu jest na granicy opłacalności.

Krzysztof Kwasek opowiada o blaskach i cieniach sadownictwa Krzysztof Kwasek opowiada o blaskach i cieniach sadownictwa
ks. Tomasz Lis /Foto Gość

W podsandomierskich sadach trwa okres jabłkowych żniw. W tym roku drzewka aż gną się od obfitości pięknych owoców. Jednak perspektywa ich sprzedaży maluje się w ciemnych barwach. – Nasza firma zajmuje się skupem i handlem rodzimymi owocami. Średni przepływ towaru to około 2 tys. ton owoców rocznie, z czego do Rosji sprzedawaliśmy około 90 proc. – mówi Krzysztof Kwasek z podsandomierskiego Koćmierzowa. – W tym roku w sierpniu nie poszedł już tam ani jeden transport. We wrześniu tylko kilka tirów na Ukrainę, i to wszystko. Na sandomierskiej giełdzie też jest duży kłopot ze sprzedażą – tłumaczy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.