Gorąco nad dołkiem

Marta Woynarowska

Na brzegi wszelkich zbiorników i tych strzeżonych, i tych zamkniętych, rzek oraz strumyków wylegli plażowicze.

Gorąco nad dołkiem

Nie wszystkich wszak stać na wyjazd nad Bałtyk, a cóż dopiero mówić o Kanarach, czy Bali. Zwłaszcza, że nasz region nie należy do najbogatszych. Dlatego wiele osób spędzi swój urlop, wakacje w miejscu zamieszkania, korzystając z atrakcji oferowanych w okolicy. Ponieważ najchętniej większość ludzi lubi latem w błogim lenistwie wylegiwać się niczym foczki na złotym piasku lub pluskać w wodzie, stąd w upalne dni nad Jeziorem Tarnobrzeskim zobaczyć można prawdziwe tłumy. Zjeżdżają tu przede wszystkim tarnobrzeżanie oraz mieszkańcy okolicznych miejscowości. Z rzadka można zobaczyć rejestracje z odleglejszych terenów, no chyba, że akurat na zbiorniku rozgrywane są regaty. Tak jak dzisiaj. Widok doprawdy piękny, odnosi się bowiem wrażenie, jakby nad wodą unosiło się stado białych motyli. Niestety i to jest jak wszystko ulotne. Potem pozostaje niezbyt zachęcający do spoglądania obraz z kominami i budynkami fabrycznymi. Przyznacie Państwo, że niezbyt to urzekająca sceneria. Dlatego nasze jezioro nie będzie drugą Soliną, bo nie ten krajobraz, nie ta cisza, nie ta wręcz mitologiczna kraina – Bieszczady.

Trzeba jednak oddać pomysłodawcom, wykonawcom i obecnym zarządcom „dołka” – jak potocznie tarnobrzeżanie nazywają Jezioro Tarnobrzeskie – że starali się i starają, by był on jak najbardziej przyjazny i atrakcyjny dla wypoczywających. Stąd ładna plaża, o jakiej nad Soliną nie ma mowy, kolejne inwestycje – keja, stanica wodniacka z restauracją z prawdziwego zdarzenia, zapleczem hotelowym i najnowszy hit – tyrolka, czyli zjazd linowy. To z myślą o tych, którzy wolą zafundować sobie zastrzyk adrenaliny niż błogie wylegiwanie.

No i nie można zapomnieć o imprezach odbywających się nad jeziorem, w tym wizytach audycji „Lato z radiem”, które już jutro zawita po raz trzeci. Szykuje się gorący dzień i jeszcze bardziej gorący wieczór.

Wszystko to cieszy, niemniej jest, jak to zwykle bywa, również małe "ale". Póki co zbiornik przyciąga głównie okolicznych mieszkańców, by zjechali tu i zechcieli pozostać na dłużej turyści z odleglejszych stron trzeba jeszcze wiele pracy, pieniędzy, a przede wszystkim dobrego pomysłu na wykorzystanie pełnych możliwości, jakie daje to miejsce. Na razie i jezioro i Tarnobrzeg (niestety miasto w zdecydowanie mniejszym stopniu) stanowią jednodniową lub kilkugodzinną bazę wypadową. O prawdziwej turystyce możemy jeszcze tylko marzyć.