Bez bólu

Marta Woynarowska

Szpitale zaczynają się prześcigać w nowościach na oddziałach położniczych, wszystko po to by przyciągnąć jak największą liczbę pacjentek.

Bez bólu

Powiatowy Szpital Specjalistyczny w Stalowej Woli przed kilkunastoma dniami otworzył podwoje gruntownie odremontowanego i unowocześnionego oddziału położniczo-ginekologicznego. Szczególny nacisk położony został na poprawę komfortu przyszłych mam. Sale jedo- najwyżej dwuosobowe z łazienkami. Możliwość porodu w wannie, skorzystanie z uśmierzającego ból podtlenku azotu (Entonox) to wszystko ma ułatwić poród i sprawić, że te chwile będą pamiętane jako najpiękniejsze w życiu, nie zaś jako jeden wielki koszmar. W swoich propozycjach dla ciężarnych jeszcze dalej poszedł Szpital Powiatowy w Nisku, który dodatkowo oferuje relaksacyjną muzykę płynącą z mp3, wprowadzającą w swoisty trans.

Wszystkie, kosztowne, nie ma co ukrywać inwestycje, mogą jednak szybko się zwrócić, bo na brak pacjentek chyba nie będą obie lecznice narzekać. Najlepiej o tym świadczyło ogromne zainteresowanie dniem otwartym w stalowowolskim szpitalu.

Tymczasem tuż za miedzą w Szpitalu Wojewódzkim w Tarnobrzegu, położnictwo i ginekologia zostały zamknięte. Przez miesiąc ma trwać remont, nie ma co ukrywać bardzo oczekiwany przez pacjentki. Ale nie poprawa warunków była bezpośrednim powodem zamknięcia oddziału, ale... brak porozumienia między dyrekcją placówki a spółką lekarską świadczącą opiekę na oddziale ginekologiczno-położniczym. Spór toczy się o tryb pracy, albowiem zgodnie z ubiegłoroczną opinią wojewódzkiego konsultanta ds. ginekologii i położnictwa prof. Andrzeja Skręta praca w systemie dyżurowym jest niedopuszczalna. Tego samego zdania jest dyrekcja szpitala, powołująca się na ustawę o działalności leczniczej z 2011 r.

Wobec braku porozumienia szpital ogłosił nabór na stanowisko kierownika oddziału. I tego było tarnobrzeskim ginekologom za wiele. Podniósł się krzyk, a Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy wydał oświadczenie wzywające ginekologów do niezgłaszania swoich kandydatur. Zdaniem związku byłoby to nieetyczne wobec tarnobrzeskich kolegów. A czy etyczne jest zmuszanie tarnobrzeżanek do udawania się do ościennych szpitali? Wprawdzie warunki tam będą mieć komfortowe, ale czasami człowiek woli wybrać skromniejszą ofertę, ale za to u siebie, gdzie może liczyć na stałą obecność rodziny, która najlepiej koi wszelkie bóle.

A w tarnobrzeskim sporze, jak to zwykle bywa, gdy nie wiemy o co chodzi, to można podejrzewać, że zapewne o pieniądze.

Jak rozwinie się sytuacja i kiedy pacjentki z terenu Tarnobrzega będą mogły na miejscu leczyć się i rodzić, a nie jeździć do innych miast, czas i chęć kompromisu pokaże.