Czasami po występie dzieci proszą, by wyczarował im jednego króliczka do domu... Próbują go też dotykać, sprawdzają, czy jest prawdziwy.
Iluzja, która leczy Andrzej Capiga
Grzegorz Pietruszka na co dzień pracuje w Środowiskowym Domu Samopomocy w Radomyślu nad Sanem. Jest terapeutą. Wykorzystuje swój nieprzeciętny dar, pomagając innym, szczególnie niepełnosprawnym; sprawia, iż czują się potrzebnymi, pełnowartościowymi członkami swojej społeczności. I to jest jego największa sztuczka.
To nie czary
Pan Grzegorz stawia sprawę jasno: – Iluzjonista to artysta estradowy, który za pomocą zręczności dłoni i palców oraz specjalnych rekwizytów wywołuje złudzenia wzrokowe. Nie są to więc żadne czary-mary. Iluzjonistyczne zdolności pan Grzegorz spostrzegł u siebie, gdy miał zaledwie siedem lat. Otóż podczas jakiejś rodzinnej uroczystości tato pokazał prostą sztuczkę, której nauczył się w Niemczech. Zabawiał nią gości. Mały Grześ był nią zauroczony, przeniosła go ona w świat dziecięcej fantazji. Cały czas zastanawiał się, jak tato to zrobił? Potem próbował sam; ku swojej wielkiej radości prezentował ją z powodzeniem kolegom podczas szkolnych przerw. Tak na poważnie iluzją pan Grzegorz zaczął się parać dopiero w wieku 18 lat, ale zawsze był samoukiem. Nawet gdyby chciał kształcić się w tym kierunku, nie mógł, bo nie było i nadal nie ma takiej szkoły (jakieś elementy iluzji są być może w szkole cyrkowej).
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.