Reanimacja to nic strasznego

Marta Woynarowska

publikacja 11.10.2012 15:06

Pracownicy Oddziału Ratunkowego Wojewódzkiego Szpitala im. Zofii z Zamoyskich Tarnowskiej dzieli się swoją wiedzą.

Reanimacja to nic strasznego Dorośli mogli zmierzyć ciśnienie i poziom cukru Marta Woynarowska/GN

– Chcemy pokazać głównie dzieciom i młodzieży, ale również dorosłym, jak wygląda pierwsza pomoc i co należy zrobić, by móc uratować czyjeś zagrożone życie – wyjaśniała Monika Gołębiowska, lekarz Oddziału Ratunkowego tarnobrzeskiego szpitala.

W pokazach uczestniczyły wszystkie służby, które są odpowiedzialne za ratowanie życia - Straż Pożarna, Straż Miejska, policja oraz żołnierze z jednostki wojskowej z Nowej Dęby. Lekarze i ratownicy uczyli, jak i kiedy należy podjąć reanimację, zarówno u osoby dorosłej, jak i niemowlęcia. – W jednym z namiotów jest specjalny pokaz obsługi defibrylatora automatycznego – informowała doktor Gołębiowska. – Chętni mogą zobaczyć działanie urządzenia do mechanicznej dekompresji klatki piersiowej. Uczymy również ,co należy zrobić w przypadku omdleń oraz jak wygląda prawidłowe ułożenie poszkodowanego w pozycji bocznej. Dorośli mogli skontrolować ciśnienie tętnicze, a bardziej odważni, którzy nie obawiali się kontaktu z igłą, zmierzyć poziom glukozy we krwi.

Na koniec wszystkie służby zaprezentowały swoje umiejętności podczas pozorowanej akcji ratunkowej.

Jak zgodnie podkreślali wszyscy uczestnicy wydarzenia, takie akcje są niezwykle potrzebne, oswajają nas bowiem z trudnymi sytuacjami i pokazują, że uratowanie czyjegoś życia nie jest aż takie trudne. Wystarczy tylko wiedzieć, jak się to robi.

– W ramach propagowania wiedzy ratowniczej ogłosiliśmy w tym roku konkurs plastyczny „Ratownictwo w oczach dzieci”, adresowany głównie do uczniów szkół podstawowych – informowała Monika Gołębiowska. – Wpłynęło do nas bardzo wiele prac, co było sporym zaskoczeniem. Działania medyków odnośnie nauczania zasad pierwszej pomocy nie sprowadzają się tylko do tego jednego dnia w roku. Lekarze i ratownicy odbywają bowiem spotkania w szkołach. Ich efektem jest otwarte podejście dzieci, młodzieży do napotkanych zagrożeń.

– W nich nie ma tego lęku, jaki często pojawia się u dorosłych, którzy nie odbyli kursu albo nie zapoznali się z zasadami pierwszej pomocy – dodała doktor Monika Gołębiowska.