Jabłkowe blaski i cienie

Ks. Tomasz Lis

publikacja 02.10.2012 13:27

Sezon owocowych zbiorów w pełni. Co trzecie polskie jabłko pochodzi z sandomierskich sadów. W tym roku sadownicy są zadowoleni z plonów, choć cena owoców jest na granicy opłacalności.

Owocowe żniwa Owocowe żniwa
Zbiory jabłek w sandomierskich sadach
ks. Tomasz Lis/GN

W podsandomierskich sadach trwa okres jabłkowych żniw. W tym roku drzewka aż gną się od nadmiaru pięknych owoców. Producenci nie mają także problemów ze zbytem, z roku na rok rośnie lista chętnych poszukujących sandomierskich jabłek. Jednak cena nie w pełni pokrywa włożone koszty i wkład ciężkiej pracy.

Rok urodzaju

– Mamy ponad 4 ha sadu z jabłoniami. Zbiór zapowiada się obiecująco, szacujemy blisko 80 ton owoców. Teraz rwiemy jabłko najlepszej jakości, by te mniejsze miały czas jeszcze podrosnąć. Zbiory potrwają do końca października, gdyż uzależnione są od odmiany – tłumaczą Katarzyna i Wiesław Tenderowicz z Gorzyczan. Wielu sadowników mając konkretnego odbiorcę oferującego dobrą cenę sprzedaje owoce „prosto z sadu”. Inni magazynują w przydomowych przechowalniach lub w budowanych wspólnymi siłami halach na tysiące ton owoców. Sadownicy łączą siły i rozpoczynają przecieranie szlaków na większe rynki zbytu. Powstające od kilu lat grupy producenckie, nowoczesne spółdzielnie, gromadzą po kilkunastu sadowników by wspólnie wyjść naprzeciw niełatwym wymaganiom rolniczego rynku. – Co roku stawaliśmy przed problemem ze zbytem naszych owoców, dlatego stworzyliśmy grupę, która razem magazynuje, pakuje i sprzedaje towar. W ten sposób także tworzymy wspólną markę „Owoc sandomierski” i szukamy dużych odbiorów, z którymi możemy negocjować dobre ceny – opowiada Leszek Bąk, jeden z założycieli grupy sadowniczej w Bilczy.

Marna cena

Obecnie w czasie zbiorów sadownik otrzymuje za kilogram jabłka konsumpcyjnego w granicach od 1 do 1, 5 zł, jabłko przemysłowe na skupie może sprzedać za około 0, 40 - 0, 50 groszy za kilogram. Dlatego wielu rolników czeka ze sprzedażą licząc na lepszą cenę. Spacerując po sadzie, aż trudno uwierzyć, że za tak piękne owoce rolnik dostaje tak mało. Natomiast my, konsumenci, w sklepach płacimy podwoją lub potrują cenę. Za wielkie jabłko, które trudno objąć ręką, rolnik otrzymuje złotówkę a w najbliższym supermarkecie trzeba zapłacić za nie minimum 3 zł za kilogram. Dwa złote rozmywa się między pośrednikami. - Nakład na założenie i utrzymanie sadu jest olbrzymi. Jedno małe drzewko kosztuje około 10 zł i zaczyna owocować dopiero po trzech latach. Sad przez cały rok potrzebuje ochrony specjalnymi środkami, trzeba go przycinać, nawozić i potem zatrudnić ludzi do zbiorów. Duże szkody wyrządzają wiosenne przymrozki i letnie gradobicia uszkadzając owoce. Dlatego ostateczny zysk, co roku jest wielką loterią. Nie mamy zapewnionych gwarantowanych cen, które pomogłyby w planowaniu na dalsze lata – dodaje Wiesław Tenderowicz. W większości gospodarstw sadownicy nie nastawiają się na hodowlę jednego typu owocu lub jednej odmiany. – Uprawniamy różne drzewa owocowe, bo jeśli brzoskwinia nie obrodzi, to domowy budżet ratuje jabłko lub inny owoc. Dlatego polski sadownik musi być dobrym ekonomistą by utrzymać rodzinę – dodaje Katarzyna Tenderowicz.

Na szerokie wody

Sandomierscy sadownicy szukają szerszych rynków zbytu, gdzie mogliby otrzymać lepsze ceny. Kilka dni temu zakończył się I Sandomierski Jabłkowy Kongres Eksporterów Polskich. Impreza była okazją do spotkania sadowników z przedstawicielami instytucji, które mogą wesprzeć ich zamierzenia dotyczące zwiększenia eksportu jabłek. - Nasi sadownicy często borykali się z nadprodujcą i trudnościami ze sprzedażą. Obecnie eksportujemy owoce do Rosji, na Ukrainę i do Rumunii, ale szukamy kolejnych rynków zbytu. Duże szanse na zwiększenie sprzedaży widzimy w wejściu Rosji do Światowej Organizacji Handlu i co za tym idzie, w obniżeniu ceł – powiedział starosta sandomierski Stanisław Masternak. W szczycie sezonowych zbiorów pełną parą pracują lokalne przetwórnie owocowe. – Skupujemy jabłko przemysłowe. Dziennie przerabiamy około 400 ton tych owoców z całego regionu. Jest ono w tym roku bardzo dobrej jakości, dając znakomity koncentrat jabłkowy poszukiwany nie tylko w kraju, ale i na zagranicznych rynkach. Eksportujemy go do Niemiec, Szwajcarii oraz innych krajów Europy. Nasze jabłko staje coraz bardziej konkurencyjne na rynku. Wygrywamy nie tylko smakiem, ale i ceną z produktami z Chin i innych krajów. Przez najbliższe lata polski sadownik może być spokojny o zbyt swojego produktu, bo staje się on marką rozpoznawalną i cenioną na rynkach – mówił Henryk Kapusta, prezes zakładu przetwórstwa owoców Sambor w Samborcu.