Uczestnicy kilku Ekstremalnych Dróg Krzyżowych swoją metę wyznaczyli przy relikwiach Drzewa Krzyża Świętego.
Ta droga była mocno ekstremalna. Wędrówka przez zmoczone deszczem świętokrzyskie szlaki nie była łatwa. Nie sprzyjała także temperatura ani wiatr, który smagał wspinających się do świętokrzyskiego sanktuarium. Po kilkunastu godzinach pielgrzymi docierali umęczeni, ubłoceni, ale z nieukrywaną radością i satysfakcją. Na Świętym Krzyżu przy relikwiach Drzewa Krzyża Świętego spotykali się wędrowcy z Ostrowca Świętokrzyskiego, Opatowa, Klimontowa, Starachowic i Kielc. Największe wyzwanie było przed wędrowcami z Klimontowa, którzy musieli pokonać ponad 50 km.
Zmęczeni, ale szczęśliwi ks. Tomasz Lis /Foto Gość – Jest czymś niesamowitym, gdy po całej nocy marszu i modlitwy wychodzimy z lasu i widzimy bazylikę na Świętym Krzyżu. Miałam wtedy łzy w oczach, bo po raz pierwszy wyruszyłam na EDK. Podczas trasy miałam wielki kryzys i chciałam zrezygnować, ale zmobilizowano mnie i doszłam. Właśnie w tym momencie doświadczyłam jak ważny jest ktoś, kto pomoże i wesprze w trudnej chwili. Dziękuję tym osobom – opowiadała pani Joanna z Ostrowca Świętokrzyskiego.
– Szliśmy najtrudniejszą trasą z Klimontowa. Ja była już dwa razy na takiej drodze krzyżowej, jednak ta była naprawdę wymagająca i ekstremalna. Musieliśmy pokonywać ciężką, pełną błota trasę, co widać po naszych butach. Szliśmy prawie 12 godzin, jesteśmy bardzo zmęczone, ale jest w nas dużo radości. Myślę, że takiej drogi krzyżowej nie traktuje się jako przygody, ani sprawdzenie swojej wytrzymałości. Jest to czas modlitwy w określonej intencji i podjęcie trudu i cierpienia właśnie w tym celu – podkreślała uczestniczka z Mydłowa.
Dziękowali w kaplicy relikwii Drzewa Krzyża Świętego ks. Tomasz Lis /Foto Gość – Od kilku lat uczestnicy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, która wyrusza z Opatowa niosą ze sobą duży krzyż. W tym roku zorganizowaliśmy także grupę z Klimontowa, dlatego każda z grup niosła jedną z dwu części krzyża, który połączony tutaj na Świętym Krzyżu będzie symbolem naszego wspólnego trudu – mówił ks. Piotr Kara, jeden z organizatorów EDK z Klimontowa.
Msza św. w świętokrzyskiej bazylice ks. Tomasz Lis /Foto Gość Podsumowaniem ekstremalnych dróg krzyżowych była Msza św. w świętokrzyskiej bazylice, której przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz, który podziękował uczestnikom za poniesiony trud i modlitwę. – Każdy chrześcijanin został powołany i uzdolniony przez Boga do wielkich rzeczy. Wielkich na miarę Ewangelii. One zaczynają się od przezwyciężania własnych słabości i odrzucania zła. Rosną przez życie w prawdzie i uczynki miłości. Osiągają swoje apogeum, kiedy możemy powiedzieć razem z Chrystusem: „Ojcze w Twoje ręce, powierzam ducha mego (Łk 23,46) – mówił w homilii bp K. Nitkiewicz.
– W tej duchowej wędrówce bardzo pomocne jest nabożeństwo „Drogi Krzyżowej”. Ono polega nie tylko na rozważaniu Męki Pańskiej, na towarzyszeniu cierpiącemu Chrystusowi, ale każe spojrzeć w głąb własnej duszy. W swojej ekstremalnej formie dotyka niejako wszystkich ludzkich zmysłów i pozwala na konfrontację również ze słabością fizyczną. W ten sposób staje się prawdziwą szkołą życia – podkreślał sandomierski ordynariusz.
Zakończenie EDK na Świętym Krzyżu ks. Tomasz Lis /Foto Gość Po Mszy św. połączono dwie belki krzyża niesione przez pątników z Opatowa i Klimontowa i zaniesiono go na Golgotę Świętokrzyską, gdzie wraz z krzyżami poprzednich lat będą świadkiem wspólnego wędrowania po ekstremalnych trasach.
Ustawienie krzyża na Golgocie Świętokrzyskiej ks. Tomasz Lis /Foto Gość – Z Klimontowa wyruszyło nas ponad 60 osób. Dużo większa, bo blisko 380 osobowa grupa wędrowała z Opatowa. Nie są to łatwe trasy. Z informacji, które otrzymaliśmy około 20 osób wycofało się podczas wędrowania. Cieszę się z roku na rok coraz więcej osób pragnie dołączać do wspólnego wędrowania i modlitwy podczas Ekstremalnej Drogi Krzyżowej – podkreślał Łukasz Skórski, lider EDK rejon Opatów.