Tegoroczne odbędą się już 9 lutego. Początek o godz. 12.
Radomyskie zapusty do przede wszystkim comber i parada przebierańców. Comber, zabawa mężatek, kultywowany jest tutaj jeszcze od czasów zaborów. Zwyczaj ten, w Polsce Południowo - Wschodniej, po dziś zachował się tylko w Radomyślu nad Sanem. Zabawie towarzyszy parada przebierańców; jej uczestnicy podążają przez Radomyśl przebrani w kolorowe stroje.
- Mimo iż przemarsz zapustników to zaledwie kilka godzin, to ze względu na barwę, pomysłowość i żywiołowość uczestników cieszy się on nadal niesłabnącą popularnością - podkreśla Jan Pyrkosz, wójt gminy Radomyśl nad Sanem.
95 - letnia Gizela Krajewska przemarsz zapustników organizuje od początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku a uczestniczyła w nich jeszcze w latach trzydziestych.
- Stroje wtedy nie były tak ładne jak teraz. Stryj wkładał sobie kapotę na lewą stronę i przepasywał się powrósłem. W latach sześćdziesiątych malowaliśmy też twarze. Potem nastały plastykowe maski - wspomina pani Gizela.
Zapusty 2015
Zapustnicy nieśli też transparenty
Archiwum UG
W zapustach uczestniczą z reguły mieszkańcy Radomyśla nad Sanem. Przemarsz zaczyna się w samo południe. Zapustnicy obchodzą całą miejscowość: wstępują do Urzędu Gminy, gdzie wójt udziela ślubu młodej parze przebierańców, do banku po pożyczkę, na policję, a przemarsz kończą u proboszcza ks. Józefa Turonia, który raczy zapustników poczęstunkiem i próbuje odgadnąć, który parafianin kryje się za jaką maską.
Więcej w papierowym wydaniu sandomierskiego GN (na 7 luty br.). 9 lutego zaś relacja z zdjęciami z tegorocznych zapustów.