Aborcja nie usuwa z życia kobiety problemów, lecz je pomnaża. One dopiero zaczynają się, gdy matka uświadomi sobie co zrobiła - mówi Doroty Sobolewska-Bielecka, autorka książki „Gdybyś mogła cofnąć czas”.
"Na wtorek jestem umówiona na zabieg. Nie mogę urodzić tego dziecka, nie teraz." To pierwsze zdanie z jednego ze świadectw zawartego w najnowszej książce Doroty Sobolewskiej-Bieleckiej, mieszkanki Staszowa, od lat związanej z ruchami pro-life. Decyzję o włączeniu się w działalność w obronie życia dzieci nienarodzonych podjęła jeszcze w trakcie studiów. Ma na swoim koncie szereg publikacji o tematyce antyaborcyjnej, a także różnorodnych akcji promujących życie.
Marta Woynarowska: „Gdybyś mogła cofnąć czas” jest Pani najnowszą, ale bynajmniej nie pierwszą książką o tematyce antyaborcyjnej.
Dorota Sobolewska-Bielecka: Pomysł na wydanie książek o tematyce pro-life zrodził się kilka lat temu, bo napisałam już „Każdy z nas był ludzkim embrionem” oraz „Dzieciom, które chciały żyć”. „Gdybyś mogła cofnąć czas” jest kontynuacją podjętej przeze mnie problematyki. Ciągle docierają do mnie historie kobiet, które zetknęły się z aborcją, z jej skutkami fizycznymi i psychicznymi i opisuję je, by czytelnikom pokazać, że aborcja nie rozwiązuje problemów, że jest złem, jest ciężkim grzechem.
Ponadto w mojej ostatniej książce , podobnie jak w poprzednich starałam się zawrzeć odpowiedzi na wiele pytań kobiet spodziewających się dziecka, i dopuszczających, niestety, myśl o aborcji. Mam nadzieję, że zawarte informacje oraz świadectwa odwiodą je od tego tragicznego zamiaru.
Książka stała się także kanwą do znakomitego spektaklu „Kocham Cię Życie” przygotowanego przez sekcję teatralną Staszowskiego Ośrodka Kultury pod kierunkiem Aleksandry Lipiec oraz dyrektor Katarzyny Ciepieli. Młodzi aktorzy wcielili się w losy osób, które zetknęły się z aborcją. Przedstawienie było niezwykle poruszające, budziło ogromne emocje, porywało serca, a widzowie – uczniowie staszowskich szkół średnich – ze wzruszeniem przysłuchiwali się jak wielkim złem jest aborcja, jakie niesie ujemne skutki dla kobiet oraz ich rodzin.
Jak uwrażliwić młodzież na wartość życia? Jak przestrzec przed dopuszczeniem się aborcji, stosowaniem środków wczesnoporonnych? I jak do niej mówić na te tematy?
Często mam kontakt z młodymi ludźmi i wiem, że oni wcale nie dążą do tego, by w Polsce obowiązywało prawo do zabijania niewinnych ludzi – nienarodzonych dzieci. Nie chcą, by w ławce obok zabrakło kogoś, kto mógł żyć, ale jeszcze przed narodzeniem zabrano mu tę szansę. Ci młodzi chcą mieć prawo do pracy po skończeniu edukacji, prawo do własnego mieszkania, gdy zakładają rodziny, prawo do godziwych zarobków. Młodzi ludzie chcą mieć kochające rodziny, oparte na fundamentalnych wartościach, które je chronią i strzegą przed różnymi zagrożeniami. Trzeba jednak pomóc młodzieży odnaleźć prawdę, trzeba podać prawdziwe fakty.
Z wielkim optymizmem patrzymy na obecne zmiany zachodzące w naszym kraju po zmianie rządu, bo do tej pory żyliśmy w świecie kłamstwa i manipulacji. Wiele środowisk, szczególnie media niekatolickie wmawiało młodym ludziom, że przez antykoncepcję można zmniejszyć liczbę aborcji. A jest dokładnie odwrotnie, mówią o tym dane statystyczne. Powszechne stosowanie środków antykoncepcyjnych prowadzi do wzrostu liczby zabójstw poczętych dzieci. Nie mówiło się też, że pigułka „dzień po” obok działania hormonalnego niszczy poczętą istotę ludzką.
Młodzi muszą znać prawdę, muszą mieć rzetelną wiedzę, nie mogą dać się oszukiwać dziennikarzom, profesorom czy politykom, bo niektórzy z nich kłamią. Muszą wybrać po czyjej stronie stanąć – Pana Boga przestrzegając V przykazania, czy po stronie bezprawia i największych zbrodniarzy świata – Lenina i Hitlera, którzy jako pierwsi zalegalizowali aborcję. Pośredniej drogi nie ma.
Naszą rolą jest, w jakimkolwiek zawodzie pracujemy, dzielić się tą prawdą, zachęcać do jej poznawania, skupiać ich wokół idei obrony życia. A do młodzieży najlepiej przemawiają rówieśnicy, stąd zainteresowanie młodych widzów spektaklem , w którym wzięli udział rówieśnicy. Takich spektakli będzie więcej, kilka ośrodków kultury podejmuje podobną inicjatywę.
W książce jest wiele świadectw osób, które dokonały aborcji. W jaki sposób Pani do nich dotarła?
Aborcja nie usuwa z życia kobiety problemów, lecz je pomnaża. One dopiero zaczynają się, gdy matka uświadomi sobie co zrobiła. Rozpacz po stracie dziecka pojawia się natychmiast u ok. 15 proc. kobiet, inne uświadamiają sobie winę po 5 – 10 latach, czasem później, bywa, że już na starość. Wcześniej czy później napięcie emocjonalne narasta, pojawia się poczucie winy, smutek, rozpacz, depresja. Ten niepokój emocjonalny i psychiczny określany jest mianem syndromu poaborcyjnego.
Wiele kobiet zamyka się w sobie, cierpi w milczeniu, czasem nie są w stanie porozmawiać o tym z kimkolwiek. Inne czuja potrzebę podzielenia się swoją historią z innymi kobietami, by przestrzec je przed aborcją, piszą na forach internetowych jak bardzo cierpią po stracie dziecka, ze oddałyby wszystko, by tamto się nie zdarzyło. Dziś postąpiłyby inaczej. Nawiązywałam kontakty z tymi kobietami, starałam się pocieszyć. Słuchałam tych świadectw, spisywałam, czasem budowałam opowiadanie na podstawie nie zawsze wypowiedzianych do końca słów.